Fiorentina nadal nie może złapać optymalnej dyspozycji i forma drużyny z Toskanii nie jest adekwatna do planów, które wiąże z klubem właściciel "Violi" - Rocco Commisso. Amerykański przedsiębiorca włoskiego pochodzenia pochwalił się niedawno planem budowy nowego ośrodka szkoleniowego - w Bagno a Ripoli. Plan budowy wygląda imponująco, a cała inwestycja ma pochłonąć ok. 70 milionów euro. Commisso zapowiada również budowę nowego stadionu we Florencji. Jak sam stwierdził, ma być to prezent dla miasta. Kibice Fiorentiny z entuzjazmem przyjęli wiadomość o inwestycjach, ale nadal martwi ich dyspozycja sportowa podopiecznych Vincenzo Montelli. Właściciel klubu odpiera zarzuty, że nigdy nie obiecywał walki o pierwszą czwórkę. "Viola" przegrała dwa poprzednie spotkania. Najpierw została rozbita przez Cagliari 2-5, a potem uległa świetnie spisującemu się beniaminkowi - Hellasowi Werona. Spotkanie z niżej notowanym Lecce była zatem idealną okazją do przełamania. Fiorentina od samego narzuciła szybkie tempo gry i już w 4. minucie Nikola Milenković oddał strzał z dystansu. Piłka nabrała odpowiedniej rotacji, lecz Gabriel zachował czujność i ładną interwencją sparował strzał serbskiego obrońcy. Gospodarze przeważali i mieli optyczną przewagę. Zawodnicy Lecce głównie liczyli na kontry, grając w głębokiej defensywie. Rzadko udawało im się sprawdzać czujność bramkarza "Violi" - Bartłomieja Drągowskiego. Jeden z nielicznych strzałów na bramkę strzeżoną przez Polaka oddał w 31. minucie oddał Diego De Farias. Brazylijczyk przedarł się środkiem boiska i uderzył z dystansu. Drągowski nie miał żadnyhc problemów i pewnie interweniował. Podopieczni Monetlii byli bliscy zdobycia bramki kilka minut później. Pol Lirola popędził prawą stroną boiska i zagrał w pole karne. Piłkę uderzał niepilnowany Dalbert, jednak jego strzał minimalnie minęło celu. Niewykorzystana okazja mogła się zemścić już po chwili. W 42. minucie Jacopo Petriccione oddał mocny strzał z rzutu wolnego, który pewnie obronił Drągowski. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Franck Ribery został bardzo boleśnie sfaulowany przez Panagiotisa Tachtsidisa. Francuz musiał zostać zmieniony, co było sporym osłabieniem dla "Violi". W jego miejsce na boisku pojawił się Kevin Prince Boateng. Piłkarze na początku drugiej połowy nieco się ożywili. Już w 50. minucie spotkania Lecce udało się zdobyć pierwszą bramkę. Farias zagrał do Jewhena Szachowa, ten bardzo przytomnie posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej. Formalności dopełnił Andrea La Mantia, który uderzeniem głową wpakował piłkę do siatki. Fiorentina nie dała się jednak zepchnąć do defensywy i po chwili mogła doprowadzić do wyrównania. Gospodarze przeprowadzili bardzo podobną akcję, którą strzałem z głowy zakończył Dusan Vlahović, lecz świetnie interweniował golkiper Lecce. Napastnik "Violi" przed dobrą okazją do strzelenia bramki stanął w 71. minucie spotkania. Vlahović otrzymał podanie od Dalberta z bocznej strefy boiska i będąc ustawiony wprost do bramki Gabriela oddał bardzo mocny strzał, który poszybował wysoko na poprzeczką. Zawodnicy z Florencji próbowali kreować grę, jednak zdecydowanie brakowało im konkretów. Przed zakończeniem meczu Drągowski wyszedł daleko poza swoje pole karne i minął się z piłką. Khouma Babacar nie zdołał jednak wykorzystać niepewnej interwencji Polaka. Napastnik Lecce znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem "Violi" również w samej końcówce spotkania. Tym raz oddał fatalny strzał, który niemal trafił polskiego golkipera. Z ławki rezerwowych Fiorentiny nadal nie podniósł się Szymon Żurkowski, który według doniesień włoskich mediów coraz poważniej zaczyna myśleć o wypożyczeniu. Serie A - wyniki, tabela, strzelcy PA