Arkadiusz Milik przeżywa trudne miesiące. Nie gra w piłkę od czerwca. To efekt kontuzji, jakiej nabawił się tuż przed wylotem kadry na finały Euro 2024. Z powodu urazu nie był w stanie kontynuować towarzyskiej potyczki z Ukrainą już po 80 sekundach gry. Operacji stawu kolanowego poddał się natychmiast, by z nowego sezonu stracić jak najmniej. Powrót do pełni sił mocno się jednak skomplikował. W październiku trzeba było wykonać kolejny zabieg. W efekcie w bieżącym cyklu zawodnik nie rozegrał jeszcze choćby minuty. Wszystko jasne. Włosi wiedzą, co będzie dalej z Nicolą Zalewskim Zwrot akcji w sprawie Milika. Powrót do gry nastąpi szybciej, niż prognozowano Kiedy wydawało się, że 30-letniego snajpera w tym roku kalendarzowym na boisku już nie zobaczymy, nastąpił niespodziewany przełom w snutych prognozach. Jak donosi "Tuttosport", w rzymskiej klinice Villa Stuart doszło do spotkania Milika z prof. Pier Paolo Marianim. To on przeprowadzał październikową operację. Teraz, po analizie wyników przeprowadzonych badań, zezwolił na zintensyfikowanie treningu. Światowej sławy chirurg oznajmił, piłkarz będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego już za 3-4 tygodnie. To oznacza, że mniej więcej w połowie grudnia możemy zobaczyć reprezentanta Polski ponownie w akcji. Chyba że... po drodze znowu wydarzy się coś nieoczekiwanego. Po kontuzji Polaka "Stara Dama" została w zasadzie z jednym nominalnym napastnikiem. Jest nim chimeryczny Duszan Vlahović. Tyle że on też właśnie doznał urazu. W poniedziałkowym meczu Serbia - Dania (0:0) w Lidze Narodów pech dopadł go tuż przed końcowym gwizdkiem. Snajper zszedł z murawy w 88. minucie. Problem nie okazał się poważny. Serbski egzekutor opuści dwa najbliższe spotkania. Nie zagra z Milanem w Serie A i z Aston Villą w Lidze Mistrzów. W ubiegłym sezonie Milik rozegrał w barwach "Juve" 36 spotkań, zdobył osiem bramek i zaliczył asystę.