Starcie w dolnej części tabeli Serie A nie miało wyraźnego faworyta. Z jednej strony - gospodarze wygrali dwa wcześniejsze ligowe starcia (2-1 z Genoą i Cosenzą), lecz drużyna Kamila Glika potrafiła zatrzymać Juventus (1-1) i ograć na wyjeździe Fiorentinę (1-0). Polak, będący żelaznym punktem zespołu wybiegł na murawę od pierwszej minuty. Choć optyczną przewagę w pierwszej części gry posiadali gospodarze, to przyjezdni już w 5. minucie objąć mogli prowadzenie. W stosunkowo trudnej sytuacji Gianluca Lapadula uwolnił się spod opieki obrońców i oddał strzał tuż przy słupku. Na posterunku był Luigi Sepe, który złapał piłkę. Jak miało się okazać - był to jedyny celny strzał w pierwszej części gry. Parma najgroźniejszą okazję stworzyła sobie w 29. minucie, nieco z przypadku - strzał Jasmina Kurticia zablokował Alessandro Tuia, piłka rykoszetowała i minęła bramkę Benevento w niewielkiej odległości. Po zmianie stron ponownie jako pierwsza groźną sytuację stworzyła sobie ekipa Glika. Zza linii pola karnego w 52. minucie minimalnie niecelnie uderzał Riccardo Improta. Podobnie, jak w pierwszej połowie częściej piłką operowali gracze Parmy, lecz niewiele z tego wynikało, a tempo gry było dość senne. Ożywiło się dopiero w końcowym kwadransie, kiedy to warunki gry narzucili goście, ale nie przełożyło się to na zdobycz bramkową. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Kamil Glik spędził na murawie pełne 90 minut. (TC)Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!