Przed meczem można było odgadnąć kto jest faworytem. Zespół Sampdorii przebywa na dole tabeli zajmując 20. pozycję, za to drużyna Torino FC zajmując szóste miejsce w rozgrywkach była zdecydowanym kandydatem do zwycięstwa. Dotychczasowa historia spotkań między drużynami jest bardzo bogata. Na 32 starcia zespół Sampdorii wygrał 11 razy i zanotował 10 porażek oraz 11 remisów. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w czwartym kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Szczęście uśmiechnęło się do zawodników Sampdorii w 56. minucie spotkania, gdy Manolo Gabbiadini strzelił pierwszego gola. W 59. minucie kartkę obejrzał Simone Zaza z drużyny gości. W 62. minucie Temitayo Olaoluwa został zastąpiony przez Diego Laxalta. Trener Torino FC postanowił zagrać agresywniej. W 68. minucie zmienił pomocnika Soualiha Meïtégo i na pole gry wprowadził napastnika Simone Verdiego. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko odrobi straty. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego zespół wciąż miał problemy ze skutecznością. Arbiter pokazał żółte kartki zawodnikom Sampdoria: Emilianowi Rigoniemu w 78. i Fabiowi Quagliarelli w 80. minucie. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Sędzia przyznał dwie żółte kartki piłkarzom Sampdorii, a zawodnikom gości pokazał jedną. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. Już w najbliższą środę jedenastka Sampdorii będzie miała szansę na kolejne punkty grając we Florencji. Jej przeciwnikiem będzie ACF Fiorentina. Natomiast w czwartek AC Milan zagra z jedenastką Torino FC na jej terenie.