Całą historię należy rozpocząć od tego, co wydarzyło się nieco ponad tydzień temu. 11 marca Juventus poinformował, że Daniele Rugani otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronariwusa, w wyniku czego cała drużyna musiała poddać się obowiązkowej kwarantannie. Każdy z zawodników "Starej Damy" został także zbadany. SARS-CoV-2 wykryto także u Blaise’a Matuidiego. Pozostali zawodnicy, w tym Higuain, nie byli zakażeni. Wobec tego, jak donosi "La Repubblica", Argentyńczyk dostał od klubowych lekarzy zgodę na podróż do ojczyzny, by odwiedzić schorowaną matkę. Juventus pomógł także swojemu zawodnikowi w organizacji całej wyprawy. Mimo to, na lotnisku w położonej pod Turynem miejscowości Caselle, Higuain został zatrzymany przez włoską policję. 32-latek przedstawił im stosowne zaświadczenie lekarskie, potwierdzające negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. To jednak nie przekonało funkcjonariuszy do tego, by puścić wolno popularnego "Pipitę". Zrobiła to dopiero rozmowa telefoniczna ze sztabem medycznym mistrzów Włoch. Dzięki interwencji klubu Higuain mógł wsiąść na podkład samolotu. Jego trasa do Argentyny była dłuższa niż zazwyczaj - wiodła przez Francję i Hiszpanię. Ma to rzecz jasna związek z epidemią koronawirusa, której największe europejskie ognisko znajduje się właśnie w Italii. Łączna liczba odnotowanych przypadków koronawirusa we Włoszech przekroczyła już 35 tys. W wyniku COVID-19 zmarło już natomiast ponad trzy tysiące osób. TB Obecna tabela Serie A - kliknij!