Trzy przypadki, o które chodzi to: Ciro Immobile, Lukas Leiva i Thomas Strakosha. Według rzymskiego klubu, mieli wyniki negatywne i mogą występować w meczach ligowych. Wyniki laboratorium UEFA, przeprowadzone przed spotkaniem z Zenitem, pokazały jednak rezultaty pozytywne. Do Rosji więc cała trójka nie pojechała. Sytuacja spowodowała zainteresowanie włoskiej federacji piłkarskiej (Figc) oraz otwarcie dochodzenia przez prokuraturę federalną. Jeśli chodzi sankcje sportowe, artykuł 8. regulaminu związku przewiduje za podobne naruszenia grzywny, kary punktowe, spadek na ostatnie miejsce w tabeli, a nawet wykluczenie z rozgrywek. Oczywiście wszystko w zależności od stopnia przewinienia. Władze Lazio utrzymują jednak, że nie mają nic do ukrycia i deklarują pełną transparentność. Prezydent klubu Claudio Lotito jest spokojny, ale również nie wyklucza wejścia na drogę prawną przeciwko UEFA i laboratorium przeprowadzającego badania na rzecz europejskiej federacji. Zdaniem Francesco Braconaro, członka komisji medycznej Figc, cała sprawa może mieć także logiczne powody, które jednak nie jest proste do zrozumienia. Testy dla włoskich klubów występujących w spotkaniach pod egidą UEFA przeprowadza w Italii jedno laboratorium. Jeśli z kolei chodzi o rozgrywki krajowe, ze względu liczbę drużyn w poszczególnych ligach, jest to niemożliwe. Czy "bycie pozytywnym" może być inaczej określone przez dwa różne podmioty? - Był już podobny przypadek Hakimiego. Jeśli używa się testów wykrywających trzy geny, to odpowiedź może być negatywna lub pozytywna dla każdego z nich. Laboratorium musi dać wówczas wynik, pozytywny lub negatywny. Nawet "niska pozytywność" powoduje uznanie zawodnika za pozytywnego - próbował wytłumaczyć te skomplikowane zagadnienia Braconaro. vit