Tegoroczne Derby d’Italia zostały rozegrane w zupełnie innej atmosferze, niż można było przypuszczać na początku roku. Spotkanie nie było zdominowane przez powrót Antonio Conte i Beppe Marotty na Allianz-Arena. W centrum było oczywiście zamieszane związane z terminarzem i epidemią koronawirusa. Ostatnie dni przynosiły bardzo dużo sprzecznych informacji kiedy i w jakich okolicznościach miałoby został rozegrane spotkanie pomiędzy Juventusem a Interem. Włodarze "Nerazzurrich" nie przebierali w słowach, choć ostateczna decyzja zdawała się być rozsądna. Mecz został rozegrany przy pustych trybunach i jak napisali dziennikarze "La Gazzetty dello Sport", Cristiano Ronaldo i Romelu Lukaku "mieli przerwać ciszę". Serie A - wyniki, tabela, strzelcy W pierwszej połowie niestety im się to nie udało i zawodnicy zeszli do szatni przy bezbramkowym remisie. Spotkanie było prowadzone w bardzo przyzwoitym tempie, ale żadna ze stron nie mogła celebrować zdobytego gola. Optycznie lepiej prezentowali się piłkarze Juventusu, którzy również częściej zmuszali do pracy powracającego po kontuzji Samira Handanovicia. Na pierwszą bramkę w tym spotkaniu musieliśmy poczekać do 55. minuty. Blaise Matuidi popędził boczną strefą boiska i zagrał w pole karne. Piłkę wybił Alessandro Bastoni, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że ta spadła pod nogi Aarona Ramsey’a. Były zawodnik m.in. Arsenalu wiedział co z nią zrobić i płaskim strzałem umieścił w siatce. Juventus przeważał i po chwili potwierdził to kolejnym trafieniem. Paulo Dybala otrzymał dobre podanie z głębi boiska od Rodrigo Bentancura. Argentyńczyk efektownie przyjął piłkę, gubiąc Ashley’a Younga i zagrał do Ramsey’a. Pomocnik Juve szybko odegrał futbolówkę do Dybali, który dryblingiem zmylił obrońców i strzałem zewnętrzną częścią buta dopełnił formalności. Tym samym Dybala został pierwszym piłkarzem od sezonu 2013/2014, który strzelał bramki w obu meczach Juventusu z Interem (wcześniej udało się to Arturo Vidalowi). Inter mógł odpowiedzieć już po chwili. Matias Vecino wpadł w pole karne i zagrał do Christiana Eriksena. Duńczyk momentalnie oddał strzał, jednak nie zagroził poważniej bramce Wojciecha Szczęsnego. W samej końcówce meczu bliski zdobycia bramki był Ronaldo. Portugalczyk wpadł w pole karne i kąśliwie uderzył po ziemi. Pędząca futbolówka poszybowała tuż obok bramki Interu. PA