Sinisa Mihajlović poinformował o zachorowaniu na białaczkę w lipcu ubiegłego roku. Obecny szkoleniowiec Bologni dowiedział się o chorobie przed wznowieniem treningów. Jak sam przyznał, badał się regularnie, ponieważ jego ojciec zmarł wcześniej na raka. Serb momentalnie otrzymał wsparcie wielu osób i klubów we Włoszech. Zaufali mu również działacze "Rossoblu", którzy pomimo zdiagnozowanej choroby, nie zdecydowali się go zwalniać. Symbolicznym momentem było spotkanie 7. kolejki sezonu, kiedy Serb powrócił na ławkę trenerską (wcześniej prowadził zespół w dwóch grach). Stało się to podczas spotkania z Lazio, a kibice obu drużyn przywitali go głośnym aplauzem. Mihajlović jako piłkarz występował w barwach Lazio, a kibice z błękitnej części Rzymu przygotowali transparent: "Sinisa, jeden z nas". Wcześniej fani obu drużyn udali sanktuarium San Luca, by okazać swoje wsparcie dla serbskiego trenera. Były zawodnik "Bianocelestich" od razu zakomunikował kibicom, że jest to uleczalna forma białaczki, a on zamierza ją pokonać. Mihajlović nie rzucił słów na wiatr i w niedawnej rozmowie z włoskim "Sky" stwierdził, że jest już całkowicie zdrowy. - Jestem szczęśliwy, wyzdrowiałem i czuję się lepiej niż wcześniej. Niedawno wykonałem kolejne badania i po 9 miesiącach od przeszczepu szpiku kostnego wszystko jest w porządku - stwierdził.