Piłkarze "Starej Damy" przystępowali do potyczki z Romą ze świadomością, że wystarczy im podział punktów, aby zapewnić sobie szósty z rzędu krajowy prymat. Przed dzisiejszym hitem włoskiej Serie A Juventus wyprzedzał Romę o siedem punktów, z kolei Napoli (jedną z pięciu bramek w wygranym 5-0 meczu z Torino strzelił Piotr Zieliński) traciło pięć "oczek". Podopieczni Massimiliano Allegriego mieli znacznie ułatwione zadanie, bo w składzie Romy zabrakło strzelca numer jeden Edina Dżeko, lidera klasyfikacji snajperów Serie A. Bośniak pauzował, bo nabawił się kontuzji łydki. Mecz rozpoczął się w bardzo szybkim tempie, ale na pierwszą bramkę trzeba było poczekać do 21 min., gdy Juventus wyszedł na prowadzenie. Znakomitym długim podaniem prawą nogą błysnął Stefano Sturaro, dogrywając w pole karne na "nos" do Gonzalo Higuaina. Snajper "Starej Damy" uniknął pozycji spalonej i z pierwszej piłki świetnie odegrał do niepilnowanego Mario Leminy, a ten precyzyjnym strzałem nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu. Co ciekawe, ten arcyważny gol był dla Leminy pierwszym trafieniem od marca 2016 roku, gdy wpisał się na listę strzelców w meczu z Atalantą Bergamo. Gospodarze nie zwiesili głów i efekt przyszedł błyskawicznie, bo ledwie po czterech minutach. Wszystko zaczęło się od wygranego pojedynku główkowego Greka Kostasa Manolasa, po centrze z rzutu rożnego. Gianluigi Buffon poradził sobie z tym strzałem, ale przy dobitce Daniele De Rossiego był bez szans. Gospodarze mieli znakomitą sytuację pod koniec pierwszej połowy, po precyzyjnej wrzutce Radji Nainggolana. Napastnik Mohamed Salah wbiegł w tempo między trzech obrońców Juve i wywalczył sobie idealną pozycję, ale strzelił głową zbyt lekko, a do tego wprost w ręce Buffona. Przewaga w posiadaniu piłki należała do turyńczyków, ale co z tego, skoro w 56. min komfortowa sytuacja zaczęła im wymykać się z rąk. Piłkę w polu karnym dostał Stephan El Shaarawy i w trudnej sytuacji zachował się perfekcyjnie. Na małym polu poradził sobie ze Stephanem Lichtsteinerem, po czym uderzył nie do obrony, w kierunku dalszego słupka. Po drodze piłka jeszcze musnęła nogę Leonardo Bonucciego i Buffon nie miał żądnych szans. Wynik meczu ustalił ten, który deklaruje, że nie cierpi Juventusu, czyli Nainggolan. W 65 min. Belg otrzymał wypieszczone podanie od Salaha i byłoby grzech, gdyby z bliskiej odległości silnym strzałem nie wpakował piłki do siatki. Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek Serie A Juventus wyprzedza Romę o 4 punkty, a Napoli traci do lidera 5 "czek". Los mistrzostwa nadal jest w rękach turyńczyków, którzy wciąż mają szansę na triumf aż na trzech polach. W środę Juventus może sięgnąć po Puchar Włoch, mierząc się z Lazio Rzym, a 3 czerwca "Starą Damę" czeka hitowa batalia w finale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. W doliczonym czasie gry, przy aplauzie publiczności, na boisko weszła żywa legenda rzymskiego klubu Francesco Totti. "Il Capitano" po raz ostatni w karierze wybiegł przeciwko Juve, a zarazem był to jego przedostatni mecz na Stadio Olimpico. AS Roma - Juventus Turyn 3-1 (1-1) Bramki: 0-1 Lemina (21.), 1-1 De Rossi (25.), 2-1 El Shaarawy (56.), 3-1 Nainggolan (65.). AG