Reprezentacja Polski do wtorkowego meczu z Finlandią przystąpiła targana wewnętrznymi sporami - dwa dni przed spotkaniem Michał Probierz postanowił odebrać opaskę kapitańską nieobecnemu na zgrupowaniu Robertowi Lewandowskiemu i przekazać ją Piotrowi Zielińskiemu, co - jak później sugerował sam selekcjoner - miał być wynikiem rozmów z kadrowiczami. Tym z kolei miała nie spodobać się narracja prowadzona przez trenera, stąd zaskakujący komunikat PZPN, w którym odpowiedzialność za kontrowersyjną decyzję w 100 proc. przerzucono na szkoleniowca. "Biało-Czerwoni" mieli okazję potwierdzić na boisku, że w trudnych momentach są w stanie skonsolidować się i pewnie zgarnąć trzy punkty. Stanęli przed dużą szansą, ponieważ przyszło im zmierzyć się z teoretycznie słabszym rywalem, czyli Finlandią. Reprezentacja Polski przegrywa. Zbigniew Boniek komentuje Podopieczni Probierza weszli w mecz nieźle, ale później po błędach indywidualnych stracili dwa gole. Wprawdzie odpowiedzieli kuriozalnym trafieniem Jakuba Kiwiora, ale był to ich szczyt możliwości. Spotkanie, które w międzyczasie zostało przerwane ze względu na zasłabnięcie jednego z kibiców na trybunach, zakończyło się porażką Polaków 1:2. "Ciężko jest mi zebrać jakiekolwiek myśli. Jesteśmy w złym momencie, jako Polacy, podzieleni. Gramy tylko w piłkę nożną. Uważam, że jako naród, drużyna, grupa, powinniśmy tworzyć środowisko, które temu sprzyja. A wiele spraw zaszło za daleko. Powinniśmy zmienić nasz tok myślenia, musi nastąpić reset" - komentował później na gorąco przed kamerą TVP Sport Jan Bednarek, który pod nieobecność kontuzjowanego Zielińskiego pełnił rolę kapitana. Po końcowym gwizdku sędziego w mediach społecznościowych zaroiło się od dosadnych komentarzy. Głos zabrał także Zbigniew Boniek, który po strzeleniu gola przez Kiwiora wyraził nadzieję, że być może Polakom uda się odrobić straty i wygrać 3:2. Kolejny wpis byłego prezesa PZPN obrazuje, jak bardzo legendarny piłkarz był zawiedziony tym, że "Biało-Czerwoni" nie zdołali odwrócić losów spotkania. Wpis Bońka już po pięciu godzinach od publikacji doczekał się tysiąca "polubień".