Niemal całe puste sektory - to niezwykle rzadki widok w przypadku domowych meczów reprezentacji Polski. A jednak, podczas meczu towarzyskiego z Mołdawią w Chorzowie spora część krzesełek pozostawała pusta. Oczywiście, podczas odgrywania hymnów państwowych zdecydowana większość trybun pokryła się biało-czerwoną kartoniadą, ale w oczy rzucały się niebieskie "plamy" stworzone przez nieobsadzone przez fanów miejsca. Grosicki mógł zrezygnować z piłki. Tu też odnosił sukcesy, w końcu musiał wybrać Mecz Polska - Mołdawia. Wiele wolnych miejsc na trybunach Powodów takie stanu rzeczy można się domyślać - niezbyt dobra gra naszej kadry w ostatnich meczach z Litwą oraz Maltą, ranga spotkania i klasa rywala, a także wysokie ceny biletów. Najtańsze wejściówki na miejsca na dolnej części trybun za bramkami kosztowały 120 zł. By oglądać zmagania "Biało-Czerwonych" zza linii bocznej trzeba było jedna zapłacić już dwa razy tyle. Dzisiejszy mecz - choć to tylko spotkanie towarzyskie - jest wyjątkowy. Reprezentacja Polski wróciła bowiem na Stadion Śląski po ponad trzech latach. Ostatni raz nasza kadra zagrała w Chorzowie ze Szwecją w barażach o awans na mistrzostwa świata w 2022 roku. Zamieszanie wokół kadry. Grosicki przypomniał. "Co to ma wspólnego z naszymi barwami?" Kibice mają dziś także okazję zobaczyć po raz ostatni w narodowych barwach Kamila Grosickiego, rozgrywającego swój pożegnalny, 95. mecz z Orłem na piersi. 36-latek wyprowadził reprezentację Polski w roli kapitana, zajmując miejsce w ataku u boku Adama Buksy. W roli kibica na stadionie zjawił się także Robert Lewandowski, który wyszedł na murawie w okolicznościowej koszulce z nazwiskiem "Turbo Grosika". Jak podano w trakcie drugiej połowy spotkania, oficjalna frekwencja wyniosła 36 357 fanów. Z Superauto.pl Stadionu Śląskiego - Tomasz Brożek