Urban kojarzy się z rozsądkiem, a nie mieszaniem w składzie dla samego mieszania
Przed dzisiejszym meczem z Holandią tak realnie trudno liczyć na to, że dzięki wygranej uda nam się bezpośrednio awansować na mundial 2026. Na te matematyczne wyliczenia i spekulacje patrzę z przymrużeniem oka, natomiast wcale nie uważam, że w starciu z ekipą Ronalda Koemana jesteśmy bez szans. I moja nadzieja z tym spotkaniem związana jest też z tym, że chciałby się dostać kolejny namacalny dowód (dobry wynik i mądrą grę), że w naszej kadrze zagościła NORMALNOŚĆ, którą przywrócił trener Jan Urban.

Robert Lewandowski, zapytany na konferencji prasowej czego brakuje nam w starciach z tym rywalem, odparł krótko: umiejętności. Zgadzam się z kapitanem reprezentacji - jeśli chodzi o sumę indywidualnych umiejętności, to różnica na korzyść Holendrów oczywiście jest, ale nie ma przepaści. I ta różnica na boisku jest możliwa do zniwelowania pod dwoma warunkami. Po pierwsze, musimy trafić na swój dzień, pokazać w nim pełnię własnych możliwości i liczyć, że rywal zagra chociaż odrobinę poniżej własnych. Nie jest to nic nadzwyczajnego, niespodzianki zdarzają się w każdej kolejce rozgrywek. Weźmy choćby wczorajszą wygraną Irlandii z Portugalią, czy też patrząc na spotkania Ekstraklasy - zwycięstwo Bruk-Betu Termaliki z Legią w Warszawie.
Przed dzisiejszym starciem znowu (niestety) wywołano zamieszanie wokół Roberta Lewandowskiego. Głównie chodziło o wizytę Roberta w Nowym Jorku i odpalenie biało-czerwonych świateł na słynnym Empire State Building z okazji naszego Święta Niepodległości. W związku z tym "Lewy" pojawił się nieco później na zgrupowaniu i za to spadł na niego deszcz negatywnych komentarzy.
Moim zdaniem absolutnie niesłusznie, z kilku powodów: to była niezwykle prestiżowa i zaszczytna okoliczność jeśli chodzi o promocję naszego kraju. Robert jest w tej chwili jednym z naszych najlepszych ambasadorów i promotorów, niewątpliwie najlepszych jeśli chodzi o świat piłki. Na własnym podwórku trudno byłoby znaleźć kogoś godnego tego, by rozświetlić podobną iluminację nawet na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Druga sprawa - jestem przekonany, że ta niedługa podróż w komfortowych warunkach nie wpłynie na formę fizyczną naszego napastnika. Pierwszy dzień zgrupowania, to przecież głównie zbiórka, czyli przywitanie, odebranie sprzętu, pewnie pierwsza wstępna pogadanka selekcjonera, więc tutaj strata jest minimalna. Po trzecie, Robert poleciał do USA zapewne po konsultacji i za zgodą Jana Urbana, więc tutaj nie ma zgrzytu. Selekcjoner zdaje sobie sprawę jak wielkie jest to wyróżnienie: i dla Roberta, i dla Polski.
Jednym z tematów medialnej dyskusji były też cytaty z najnowszej książki o Lewandowskim. Opisane są w niej chłodne relacje Roberta z Kamilem Glikiem. Byłemu obrońcy kadry nie podobało się to jak Lewy traktowany jest na zgrupowaniach, jak sam zachowuje się na treningach (że nie trenuje z pełnym zaangażowaniem, a czasem zamiast na boisku czy spędza na odnowie biologicznej).
Robert na konferencji, trochę sztucznie, obrócił te zarzuty w żart. Pewnie tak mu podpowiedzieli doradcy. Te wybuchy śmiechu, to nie było jego naturalne zachowanie, natomiast lepsza była ta opcja, niż złość i odbijanie piłeczki. Dobrze, że Robert Lewandowski powstrzymał się od tego, żeby opowiedzieć co nie podobało mu się w zachowaniu na zgrupowaniach Glika i kilku innych zawodników. Nikt chyba nie ma wątpliwości kto popełniał więcej grzechów…
Prywatnie piłkarze z jednej drużyny nie muszą się lubić, nie muszą latać ze sobą na wakacje czy spędzać razem świąt, najważniejsze, by współpracowali na boisku. A w tym wypadku nic Lewandowskiemu zarzucić nie można - ani teraz, ani tym bardziej w czasach, gdy wychodził na boisko razem z Glikiem.
Wracając do meczu - selekcjoner naszej kadry ma dziś sporo dylematów, bo przez kontuzje posypała mu się defensywna (zagramy bez Skorupskiego, Bednarka i Wiśniewskiego). Ta solidna defensywa była kluczem w dotychczasowych spotkaniach, teraz Jan Urban ten mur będzie musiał zbudować z nowych elementów (Ziółkowski? Kędziora?) i może on nie być aż tak stabilny.
Pytania pojawiają się przy pozycji numer 6. Myślę, że w tym ustawieniu wyjdzie Bartosz Kapustka. W przypadku Jana Urbana jestem jednak spokojny, że wybierze optymalne rozwiązania, nawet jeśli będą to ruchy, które wydadzą się ryzykowne. Obecny selekcjoner nie kojarzy się z mieszaniem w składzie dla samego mieszania, ale raczej z najbardziej rozsądnymi decyzjami.
Zobacz również:












