Trzy mecze dyskwalifikacji i 25 tys. euro kary. Teraz chce poprowadzić Polaków
Kiedy w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że Jan Urban nie zostanie selekcjonerem drużyny narodowej, wzrosły szanse na nominację dla Nenada Bjelicy. Skąd taka zależność? Prezes Cezary Kulesza miał kierować się zasadą, że nowy szef kadry "nie może być za miękki". Z całą pewnością nie można tego powiedzieć o szkoleniowcu z Chorwacji. Próbkę charakteru dał w ubiegłym sezonie w Bundeslidze, choć to akurat niechlubna karta w jego dotychczasowej karierze.

W sezonie 2023/24 Nenad Bjelica prowadził Union Berlin. W wyjazdowej potyczce z Bayernem Monachium jego zespół przegrał z Bayernem Monachium 0:1. Ale nie o rezultacie mówiło się z największymi emocjami po ostatnim gwizdku.
Uwaga mediów i kibiców skupiła się na incydencie z udziałem Bjelicy i piłkarza gospodarzy, Leroya Sane. Panowie starli się wówczas przy linii bocznej. W wyniku konfrontacji szkoleniowiec zobaczył czerwoną kartkę.
Bjelica uchodzi za twardziela. Ale najbliżej selekcjonerskiej nominacji jest dzisiaj Brzęczek
Opiekun Unionu naruszył nietykalność cielesną zawodnika. Dwukrotnie odepchnął jego twarz ręką. Część komentatorów widziała w tym "ciosy". Od początku było jasne, że kara dyscyplinarna jest nieunikniona.
Bjelica został zawieszony na trzy kolejki i musiał zapłacić 25 tys. euro kary. Ale nie zamierzał się kajać.
- Nie mam zamiaru przepraszać Sane. Oczywiście nie powinienem tak reagować, rozumiem czerwoną kartkę. Ale on podszedł do mnie, żeby mnie sprowokować. Przeprosić mogę co najwyżej swoją drużynę - oznajmił trener rodem z Bałkanów.
Dzisiaj nadal pozostaje jednym z kandydatów do objęcia funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Sam przysłał zgłoszenie. Na jego korzyść przemawiać ma "twardy" charakter. W tę teorię łatwo było uwierzyć, gdy w mediach zaczęła krążyć narracja, wedle której nowy szef kadry "nie może być za miękki". Taka ma być optyka prezesa PZPN Cezarego Kuleszy, niechętnie odnoszącego się do wariantu z Janem Urbanem za sterami drużyny narodowej.
Tymczasem wedle najnowszych spekulacji "Biało-Czerwonych" poprowadzić ma... Jerzy Brzęczek. Człowiek, który przez lata kariery zapracował na ksywę "Papież". Jak się to ma do preferencji osobowościowych Kuleszy? To jedno z pytań, na które wciąż nie znamy odpowiedzi.


