To czeka Bułkę w Arabii? Inny Polak żył tam jak król. "Nie mieli wstępu"
Polscy kibice ze sporym zaskoczeniem przyjęli do wiadomości decyzję Marcina Bułki. Bramkarz niebawem ma opuścić Europę i podpisać kontrakt z jednym z saudyjskich zespołów. Na innym kontynencie zawodnik zarobi fortunę. Poza tym czeka na niego szereg luksusów. Jakich dokładnie? Wszystko wyjaśnił Adrian Mierzejewski, który w przeszłości przetarł szlak 25-latkowi. Wrażenie robiła zwłaszcza dzielnica przygotowana dla piłkarzy.

Komunikat informujący o przenosinach Marcina Bułki do Arabii Saudyjskiej jest już tylko kwestią czasu. Polak po imponujących ostatnich sezonach we Francji stał się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Najlepszą ofertę przedstawił mu Neom SC i to kibiców tego klubu 25-latek niebawem będzie zachwycał swoimi paradami. Sympatycy futbolu z kraju nad Wisłą są natomiast podzieleni. Jedni rozumieją decyzję rodaka. Drudzy kiwają natomiast głową z dezaprobatą.
W głowie przede wszystkim może zakręcić się od zarobków. Płocczanin według informacji Marcina Borka zainkasuje przez cztery sezony aż czterdzieści milionów euro. Poza tym utrzyma odpowiedni poziom sportowy. W Arabii Saudyjskiej na co dzień gra przecież choćby Cristiano Ronaldo. "Kontrakt Bułce skończy się w 2029 roku. Będzie miał wtedy 29 lat. I jako milioner wybierze sobie ligę i miejsce do życia w Europie. Czego mu z całego serca życzę" - pisał niedawno w mediach społecznościowych wspomniany wyżej dziennikarz Kanału Sportowego.
Kciuki za Marcina Bułkę trzyma również Adrian Mierzejewski. 38-latek w przeszłości także biegał za futbolówką w Arabii i na łamach WP SportoweFakty pochwalił się, jak wtedy wyglądało jego życie. "Były osiedla tylko dla obcokrajowców. Wjazd tylko z jednej strony, cały teren ogrodzony, z ochroną przy bramie. Pokazywałem swoje ID strażnikowi i mogłem wjechać do środka. Kobiety mogły tam chodzić w strojach kąpielowych, pływać w basenie, mieliśmy kino - jedyne w kraju. Natomiast Arabowie nie mieli wstępu do strefy europejskiej" - oznajmił.
Marcin Bułka może latać samolotem na treningi. Zaskakujący scenariusz
Drużyna, w której zagra Marcin Bułka, ma siedzibę w dopiero co powstającym mieście. Może to rodzić pewnego rodzaju problemy organizacyjne. Adrian Mierzejewski jest jednak spokojny i z własnego doświadczenia wie, że działacze staną na wysokości zadania. "Nie wiem, co Marcin ma zapisane w kontrakcie, ale nie zdziwiłbym się, gdyby miał możliwość mieszkania na przykład w Bahrajnie lub w innym miejscu, a szejk wysyłałby po niego prywatny samolot na trening, i po godzince byłby na miejscu, w bazie klubu" - przyznał.
Pozostało teraz jedynie tylko czekać na oficjalny komunikat dotyczący naszego bramkarza. Może on nadejść dosłownie w każdej chwili.


