To był nokaut. Polacy rozbici przez Portugalię. Aż przykro patrzeć
W ciągu pierwszych piętnastu minut spotkania z Portugalią, w drugiej kolejce mistrzostw Europy U-21 nic nie wskazywało na to, że reprezentacja Polski zostanie kompletnie rozbita. Niestety, chwilę później wszystko legło w gruzach. Rywale rozpędzili się do tego stopnia, że w samej pierwszej połowie czterokrotnie pokonywali Kacpra Tobiasza. Drużyna Adama Majewskiego popełniała karygodne błędy w defensywie, co bezlitośnie wykorzystywali Portugalczycy. "Biało-Czerwoni" przegrali 0:5 i po dwóch meczach mają zero punktów.

Reprezentacja Polski do lat 21. rozpoczęła mistrzostwa Europy od potężnego falstartu. W pierwszym meczu fazy grupowej przegrała 1:2 z Gruzją, choć była stawiana w roli faworyta. Nic dziwnego, że w drugim spotkaniu przeciwko naszpikowanej gwiazdami Portugalii ekipa Adama Majewskiego była skazywana na pożarcie. Spotkanie to rozpoczęło się w sobotę 14 czerwca o godz. 21:00.
Pierwsze akcje w wykonaniu naszych młodzieżowców były naprawdę obiecujące. W 6. minucie niezłym strzałem z obrębu pola karnego przeciwników popisał się Filip Szymczak. Napastnik GKS-u Katowice otrzymał podanie od Kacpra Kozłowskiego, który nieźle odnalazł się w tłoku i zdołał odegrać piłkę do kolegi. "Biało-Czerwoni" grali z Portugalczykami jak równy z równym, ale tylko do 15. minuty. Potem rozpoczął się istny pogrom.
Portugalia rozbiła reprezentację Polski na ME U-21. "Biało-Czerwoni" byli bezradni
Rywale wyszyli na prowadzenie po zgraniu futbolówki z autu. Błyskawicznie dopadł do niej Roger Fernandes. 19-latek był nie do zatrzymania. W końcówce swojego rajdu wyłożył piłkę do Geovany Quendy, który skierował ją do praktycznie pustej bramki. Wracający między słupki Kacper Tobiasz nie zdążył zablokować strzału. Quenda był największą gwiazdą całego spotkania. Nie bez powodu Chelsea wykupiła go ze Sportingu Lizbona za ponad 50 milionów euro.
W 24. minucie 18-latek jednym zamarkowaniem strzału oszukał dwóch polskich zawodników. Jednym dotknięciem znalazł miejsce do strzału, po czym huknął wysoko w kierunku bliższego słupka. Golkiper Legii Warszawa znów był bezradny. Nasza defensywa funkcjonowała fatalnie. Portugalczycy często mieli przed sobą pastwiska przestrzeni, z czego korzystali bardzo chętnie. Sześć minut później do siatki trafił Henrique Araujo, którego podaniem w tempo obsłużył Geovany Quenda. W tej sytuacji Tobiasz mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Zawodnik rywalki oddał niezbyt silny strzał na krótki słupek, jednak polski bramkarz był źle ustawiony.
Wbrew pozorom piłkarze Adama Majewskiego nie byli tylko tłem dla reprezentacji Portugalii. Również potrafili dochodzić do niezłych sytuacji. Dwukrotnie strzałów z przewrotki niemal z tego samego miejsca w polu karnym próbowali Mariusz Fornalczyk i Kacper Kozłowski. Ponadto w 37. minucie zawodnik tureckiego Gaziantepu po świetnej, kombinacyjnej akcji oddał strzał, który po interwencji jednego z obrońców otarł się o słupek. Polacy spokojnie mogli zdobyć przynajmniej jedną bramkę, jednak tylko Portugalczycy wiedzieli, w jaki sposób umieszcza się piłkę w siatce.
Przed gwizdkiem oznaczającym przerwę czwartego gola dla ekipy Ruiego Jorge dołożył Paulo Bernardo. To, co nasi piłkarze robili w defensywie, wołało o pomstę do nieba. Szczególnie dlatego, że przyzwoicie radzili sobie w ofensywie. W drugiej połowie scenariusz był bardzo podobny, z tym że rywale nieco rzadziej zdobywali bramki. W 63. minucie Rodrigo Gomes posłał niechlujny strzał w kierunku bramki, który przemknął miedzy nogami Tobiasza. Niczego nie dało się uratować. Na boisku pojawili się m.in. Kajetan Szmyt, czy Filip Luberecki, ale to niewiele pomogło. Kiedy wydawało się, że w końcu padnie honorowy gol, cuda w bramce wyczyniał Samuel Soares. Jakościowo Portugalczycy byli na zupełnie innym poziomie.
"Biało-Czerwoni" nie mogli nadążyć za tym, co dzieje się na murawie. Przy pięciobramkowym prowadzeniu reprezentanci Portugalii na naszej połowie wymieniali dziesiątki krótkich podań, kompletnie ośmieszając naszą młodzieżową kadrę. Wszyscy czekali, aż te męczarnie po prostu się zakończą. Przeciwnicy grali w piłkę, nasi musieli za nią biegać.
14 czerwca 2025 roku pozostanie niezwykle smutnym dniem w historii polskiej piłki. Portugalczycy obnażyli zespół Adama Majewskiego. W drugim meczu fazy grupowej mistrzostw Europy U-21 w efektownym stylu triumfowali 5:0. Sprawiło to, że nasza kadra po dwóch kolejkach fazy grupowej zajmuje ostatnie miejsce w grupie C, mając zero punktów.


