Na poniedziałkową konferencję reprezentacji Polski czekało mnóstwo osób. Choć teoretycznie nie zabrakło na niej treści, to jednak Michał Probierz nie wytłumaczył, dlaczego konkretnie odebrał opaskę kapitańską Roberta Lewandowskiego. Wiele osób było zawiedzionych. Niektórzy z powodu na zbyt duże "lanie wody" w kluczowych kwestiach, a niektórzy pewnie oczekiwali większej porcji rozrywki. 52-latek przez całą karierę szkoleniową przyzwyczaił do robienia show w salach prasowych. Klasyką jest jego konferencja po meczu Legii Warszawa z Jagiellonią (1:0). Szkoleniowiec uważał, że jego drużynie należał się rzut karny, a "jedenastka" dla "Wojskowych" była niesłuszna. Bramkarz Barcelony odrzucany. Spełnia się fatalny scenariusz Michał Probierz i konferencje prasowe. Whisky, doniczka i różowe okulary - Tak naprawdę powinienem powiedzieć "dzień dobry" i od razu "do widzenia". To by wystarczyło za komentarz. Widziałem już obie sytuacje, dla nas powinien być rzut karny, a ręka w naszym polu karnym była przypadkowa. Nic nie mówiłem po spotkaniu sędziemu, chciałem uspokoić swoich piłkarzy, nie mamy szerokiej kadry, musimy myśleć o następnych meczach. Ten mecz to śmiech przez łzy. Mamy marzenia, chcemy je realizować, a takie rzeczy wypaczają sens piłki. Mówimy o szkoleniu, a tu się dzieją takie rzeczy. W pierwszej chwili pomyślałem o tym by zrezygnować z trenerki, zająć się menedżerką. Co powiedziałem Bartkowi Drągowskiemu po meczu? By spier... do szatni. Ja zaś wrócę do domu i pierd... whisky. Tylko to mi zostało - wypalił wtedy. Nie zawsze jednak działa pod wpływem emocji, często planuje swoje "happeningi". W Cracovii na spotkanie z mediami przyszedł z doniczką, do którego wsypał ziemię i nasionka. To była metafora rozwoju zespołu, który nie trwa krótko. Między pytaniami dziennikarzy zerkał do doniczki i podkreślał, że jeszcze nic nie wyrosło. Krakowskich dziennikarzy zaskoczył też przyjściem na jedną z konferencji w różowych okularach. Było to kilka dni po odpadnięciu Legii z eliminacji Ligi Mistrzów, a Lecha Poznań i Arki Gdynia z el. Ligi Europy. - Chodzi o to, by polska piłka przejrzała na oczy [...] będę bronił naszych. Czas najwyższy, byśmy wstrząsnęli polską piłką, powiedzieli prawdę o tym, jak funkcjonuje. Wiele klubów nie ma nawet bazy treningowej - zagrzmiał. Kiedy mecz Polska Finlandia? O której godzinie oglądać? [TRANSMISJA NA ŻYWO, WYNIK] Nie zabrakło też pozytywnych emocji. Gdy kiedyś na sali rozbrzmiał telefon dziennikarza Andrzeja Stanowskiego, trener kazał pozdrowić jego małżonkę, a następnie namówił na podanie mu telefonu. Zadzwonił i rozbawił wszystkich zgromadzonych. - Dzień dobry pani Elżbieto. Michał Probierz się kłania z tej strony, trener Cracovii. Pan Andrzej jest pod dobrą ręką. Pani się nie martwi o niego. Jest na konferencji prasowej. Wszystko jest w porządku. Wiem, że pani się martwiła - powiedział w rozmowie. Oddając telefon przekazał żurnaliście, że jego żona kazała przekazać, że wychodzi z domu. W reprezentacji Polski takie sytuacje jak z doniczką czy telefonem się nie zdarzają. Klimat nie jest lokalny, panuje dużo większa powaga z racji zainteresowania mediów ogólnopolskich. Dodatkowo sytuacja w kadrze jest teraz tak napięta, że i tak nie pozwoliłaby na zbyt dużo luzu w kontaktach ze "światem zewnętrznym".