Sensacyjny scenariusz dla reprezentacji Polski? Jest głos z kadry. Aż trudno w to uwierzyć
Niedziela przyniosła kolejne rozstrzygnięcia w "polskiej" grupie eliminacyjnej, które mogą okazać się kluczowe. Sprawa z pozoru wydaje się bowiem rozstrzygnięta. Na to, że Holandia ma już zapewnioną pierwszą lokatę, a reprezentacja Polski drugie miejsce w tabeli, wskazuje już wszystko... z wyjątkiem matematyki. Czy sensacyjny scenariusz mówiący o tym, że "Biało-Czerwoni" wyprzedzą kadrę "Oranje" ma szansę zrealizować się w praktyce? Głos w tej sprawie zabrało kilku przedstawicieli naszej drużyny narodowej. A ich słowa mogą zaskoczyć.

Zanim reprezentacja Polski wybiegła w Kownie na mecz z Litwą, do akcji przystąpili Holendrzy, którzy pewnie rozbili na własnym terenie Finlandię 4:0.
Robert Lewandowski i spółka "odpowiedzieli" na ich popis zwycięstwem 2:0, co sprawiło, że sytuacja w naszej grupie eliminacyjnej stała się niezwykle ciekawa. "Biało-Czerwoni" wciąż mają bowiem szanse na pierwsze miejsce, gwarantujące bezpośredni awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata, lecz perspektywa walki o nie jawi się jako niezwykle karkołomna.
Podstawą będzie oczywiście pokonanie Holandii w listopadowym meczu w Warszawie. To jednak nie koniec warunków, które musieli by spełnić nasi piłkarze.
- Samo ogranie Holendrów przed własną publicznością nie załatwia sprawy, bowiem pozostaje jeszcze bilans bramkowy obu reprezentacji. Holandia - jako murowany faworyt w grupie G, co rusz pokazuje innym kadrom swoją wyższość, przez co w sześciu meczach strzeliła już 22 bramki. Polska zdobyła ich do tej pory 10. Aby wyprzedzić Holendrów, "Biało-Czerwoni" muszą więc strzelić - na ten moment - 13 bramek więcej, a mają na to zaledwie 2 mecze - przeanalizował bieżącą sytuację na łamach Interii Łukasz Olszewski.
W taki obrót sprawy w teorii trudno uwierzyć. Ale czy wiarę w wyprzedzenie Holandii wciąż żywi reprezentacja Polski? To pytanie usłyszało po spotkaniu w Kownie kilku jej przedstawicieli.
Reprezentacja Polski może wyprzedzić Holandię? Płyną głosy z naszej kadry
Jednoznaczną odpowiedź na nie przedstawił Adrian Mierzejwski, który wraz z przyjściem Jana Urbana objął w lipcu stanowisko dyrektora technicznego naszej kadry.
Czy to możliwe? Oczywiście, że tak. Tak jak Finowie wierzą w drugie miejsce, tak my wierzymy w pierwsze
Broni nie składa także pomocnik Interu Mediolan Piotr Zieliński, choć podkreśla przy tym także, z jakiej klasy rywalem toczą walkę "Biało-Czerwoni".
- Nie wiem, zobaczymy. My będziemy robić wszystko, żeby ten mecz wygrać. Wiemy, że Holandia to nie jest przypadkowa reprezentacja. To jedna z najlepszych drużyn w Europie i na świecie. Tak że będzie ciężko, ale wiadomo, że - jak się mówi - póki piłka w grze, trzeba walczyć. Ale wiemy, że nie będzie to łatwe - deklaruje 31-latek.
Podobną postawą wykazał się także niezadowolony ze swojego występu w Kownie Jakub Kamiński.
- To już jest rozstrzygnięte, jeśli wiem. No nic, zostało nam ostatnie zgrupowanie w listopadzie i chcemy w nim zgarnąć sześć punktów. Zagramy u siebie z Holandią. Gdyby dziś się potknęli, być może byłaby szansa powalczyć o to pierwsze miejsce - mówił początkowo zawodnik FC Koln.
Po czym jednak dodał:
Wiadomo, dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Ale naszym celem jest skupianie się na każdym kolejnym meczu, bo mamy fajny moment i w ciągu dwóch ostatnich zgrupowań nie przegraliśmy żadnego spotkania
- Niektórzy żartują, że 6:0 z Holandią i będzie dobrze, pierwsze miejsce jeszcze jest możliwe - zagadnął go jeszcze jeden z dziennikarzy.
- Kto wie, to jest piłka nożna. Na to liczymy - spuentował sprawę 23-latek.









