Sensacyjne doniesienia ws. Piszczka. Kulesza będzie wściekły, co za wieści
Po dymisji Michała Probierza Cezary Kulesza szuka nowego selekcjonera kadry narodowej. Już w trakcie zatrudniania Fernando Santosa wiele mówiło się o tym, że w roli asystenta trenera niebawem zobaczymy Łukasza Piszczka. Podobnie jest tym razem. Byłego zawodnika Borussii Dortmund przymierza się do pracy z Jerzym Brzęczkiem. Czy Piszczek dołączy do sztabu przyszłego selekcjonera, niezależnie od tego, na kogo postawi prezes PZPN? Najświeższe wieści w tej sprawie przekazał Mateusz Borek.

Po konflikcie z Robertem Lewandowskim, porażce z Finlandią i brakiem perspektyw rozwoju Michał Probierz pożegnał się z reprezentacją Polski. Od razu ruszyła karuzela z nazwiskami kandydatów na jego zastępcę. Zgodnie z medialnymi doniesieniami na ten moment wzrosły szanse Jerzego Brzęczka, który do kadry miałby powrócić u boku Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka.
O takim scenariuszu informował nawet sam Cezary Kulesza. - To byłoby dobre trio. Panowie Piszczek i Błaszczykowski mieli piękne kariery piłkarskie, a ten pierwszy ma już za sobą doświadczenie w roli trenera. Znamy też ich wartość w kadrze. Wiemy, jakimi są postaciami. Ich obecność w sztabie na pewno dużo by dała drużynie narodowe - podkreślał prezes PZPN, deklarując że żadne oficjalne decyzje nie zostały jeszcze podjęte.
Piszczek w sztabie kadry? Borek już wie. Oto najnowsze wieści
To już kolejne spekulacje nt. zatrudnienia Łukasza Piszczka w sztabie kadry narodowej. Były defensor Borussi Dortmund był łączony ze stanowiskiem asystenta Fernando Santosa, jednak do tej pory nie widzieliśmy go w takiej roli. Wydawało się, że być może teraz 40-latek skusi się na propozycję przystąpienia do potencjalnej współpracy z Brzęczkiem i Błaszczykowskim.
Z ostatnich informacji przekazanych przez Mateusza Borka wynika jednak, że obecnie Piszczek nie planuje zasilić kadry "Biało-Czerwonych".
Łukasz wyraził wstępne zainteresowanie, ale w tej chwili nie jest zainteresowany pracą w sztabie reprezentacji Polski
- Zrobił się problem. Moim zdaniem trzeba szukać dalej. Albo klasowego asystenta i zostać w tym, co sobie wymyślił prezes Kulesza, albo iść w inną stronę, bo Łukasz Piszczek dystansuje się. Mówi, że jest jeszcze czas. Ja się zastanawiam czy on nie odpoczął jeszcze po przygodzie z Sahinem, czy realnie ocenił potencjał reprezentacji Polski, czy nie chce być drugim trenerem - dodał Borek, wymieniając kolejne powody, które mogły wpłynąć na decyzję Łukasza Piszczka.
Na koniec rozważania Mateusza Borka doszły do momentu, w którym zaczął łączyć 40-latka przejęciem stanowiska trenera Widzewa Łódź. Wszystko przez przyjaźń z Robertem Dobrzyckim, czyli większościowym udziałowcem klubu. - Może teraz dla niektórych to jest science-fiction, ale jestem w stanie sobie to wyobrazić - słyszymy.


