Selekcjoner reprezentacji Polski zwolniony w mediach, tym żył kraj. "Trochę się pospieszyłem"
Odejścia selekcjonerów reprezentacji Polski bywają burzliwe, a przede wszystkich nagłe, co pokazały po raz kolejny ostatnie dni. Tak samo było w 2009 roku, gdy Leo Beenhakker pożegnał się z posadą w końcówce nieudanych eliminacji do mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki 2010. Opinia publiczna dowiedziała się o zwolnieniu z wypowiedzi medialnych Grzegorza Laty. Prezes już dzień później przyznał, że nie było to odpowiednie.

Leo Beenhakker w 2007 roku zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiej piłki nożnej. Doprowadził do pierwszego w historii naszego awansu na mistrzostwa Europy. Uniknęliśmy tym samym w pewnym stopniu wstydliwego scenariusza, w którym naszym debiutanckim EURO byłoby to domowe (2012), na które ma się miejsce automatycznie. Zespół pod wodzą holenderskiego szkoleniowca wygrał grupę, w której był z Portugalią, Serbią, Finlandią, Belgią, Kazachstanem, Armenią i Azerbejdżanem.
To było uderzenie pięścią w stół "Biało-Czerwonych", ale animuszu nie wystarczyło na turniej finałowy. Czempionat kontynentu w Austrii i Szwajcarii zakończył się dla nas na fazie grupowej - porażkach z Niemcami i Chorwacją oraz remisie z Austrią. Grzegorz Lato nie zakończył jednak współpracy z trenerem. Podkreślał w wywiadach prasowych, że Beenhakker zapracował na kredyt zaufania i generalnie wykonuje dobrą pracę.
Leo Beenhakker zwolniony publicznie przez Grzegorza Latę. "Trochę się pospieszyłem"
Nie doszło więc do zmiany na kwalifikacje mistrzostw świata 2010. Te zakończyły się fatalnie - "Orły" wywalczyły zaledwie 11 punktów na 30 możliwych. W grupie były wyżej tylko od San Marino, zostały wyprzedzone przez Słowację, Słowenię, Czechy oraz Irlandię Północną. Na wyjeździe zdobyły oczka tylko ze wspomnianym outsiderem. Beenhakker nie doczekał ostatniego zgrupowania w tych eliminacjach, został zwolniony tuż po wrześniowym. I to dosłownie.
9 września 2009 r. Polska przegrała w Mariborze 0:3 ze Słowenią. Po meczu Lato został poproszony przez nSport o udzielenie wywiadu. Odpowiedział, że zrobi to po powrocie z szatni i tak faktycznie się stało. Nagle ogłosił zwolnienie Holendra. Trener nie wiedział o takiej decyzji.
To był ostatni mecz Leo Beenhakkera w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Decyzja została podjęta. W przyszłym tygodniu dopełnimy formalności. Jeszcze nie mieliśmy okazji rozmawiać, ale... trener to czuje
Dzień później po wylądowaniu na warszawskim Okęciu był nieco łagodniejszy, między wersami przyznał, że publiczne zwolnienie szkoleniowca nie było najlepszym wyjściem. - Trochę się z tym pospieszyłem, ale działałem pod wpływem emocji. Tak naprawdę miałem powiedzieć, że decyzję podejmę we wtorek po spotkaniu z trenerem. Niczego to jednak nie zmienia, moja decyzja jest niepodważalna - podkreślił.
Dlaczego tamtego wieczoru w Mariborze wyszedł z szatni tak zdenerwowany? - Przegraliśmy ze Słowenią 0:3. Poszedłem do szatni podziękować zawodnikom, bo bez względu na wynik, chciałem taki gest wykonać. Wszedłem do środka, podziękowałem piłkarzom, a selekcjoner odwrócił się do mnie d... Moja reakcja była taka, że opuściłem szatnię i niedługo później powiedziałem w telewizji, że ten pan już nie pracuje - opowiedział w 2021 roku WP SportoweFakty.
Jak widać po przeszłości i teraźniejszości, burzliwość i nagłość odejść selekcjonerów jest stałą częścią polskiego futbolu. Tak było z Beenhakkerem, Sousą czy teraz Probierzem.


