Policzyli szanse Polaków na awans. Fatalna wiadomość tuż po zwycięstwie w Chorzowie
Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana zagrała już trzy spotkania, z których żadne nie zakończyło się porażką. W czwartek Biało-Czerwoni wygrali z Nową Zelandią 1:0, choć powodów do zadowolenia nie było zbyt wiele. A wszystko w związku z wynikami naszych grupowych rywali, którzy tego samego dnia walczyli w kwalifikacjach do mistrzostw świata. W związku z tym wyliczono szanse Polaków na awans. Nie wygląda to dobrze.

Jan Urban, zgodnie z przewidywaniami, zdecydował się na zastosowanie wielu rotacji w wyjściowej jedenastce Polaków na mecz towarzyski z Nową Zelandią. Uwagę części kibiców zaprzątało jednak coś więcej, aniżeli wydarzenia na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Polacy triumfują w Chorzowie. W tym czasie grali nasi grupowi rywale
W czwartek równolegle do sparingu Biało-Czerwonych grali w kwalifikacjach do mistrzostw świata nasi grupowi rywale. Niestety wyniki nie ułożyły się zdecydowanie po myśli sztabu szkoleniowego Urbana.
Jak można było przewidywać, Holendrzy nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem na wyjeździe Malty. A to właśnie Oranje okupują pozycję lidera tabeli, która to zapewnia bezpośredni awans na mistrzostwa świata.
Wygrali także Finowie. Im triumf nad rywalem w postaci Litwinów przyszedł jednak dużo trudniej, aniżeli Holendrom. Przegrywali do przerwy 0:1, ale zdołali odwrócić losy rywalizacji wygrać 2:1. Co to oznacza dla sytuacji reprezentacji Polski w tabeli grupy G?
Holandia prowadzi z 13 punktami, a za nią jesteśmy my z 10. Podium uzupełnia Finlandia z identycznym dorobkiem, ale ma ona jedno spotkanie rozegrane więcej. Litwini i Maltańczycy w walce o awans nie liczą się już kompletnie.
Wyliczono szanse Polaków na awans. Matematyka brutalnie obnażyła nasze szanse
Tuż po naszym zwycięstwie nad Nową Zelandią nadeszły fatalne wieści. Eksperci z "Footbal meets data" wyliczyli szanse na awans z naszej grupy. Jako że pewny kwalifikacji będzie jedynie zespół z pierwszego miejsca, ich wnioski nie wyglądają dobrze dla Biało-Czerwonych.
Szanse Holandii na pierwsze miejsce w grupie wyceniają na aż 98,6 procent. A jeśli nie uda nam się jej wyprzedzić, to będziemy skazani na walkę o mundial w barażach. Polacy mają za to silną pozycję za plecami Oranje. Wyliczono, że na 94,3 procent utrzymamy pozycję wicelidera.
Szanse Finlandii na przeskoczenie Polaków w grupie wycenia się zaledwie na 4,4 procent. Matematyka matematyką, ale jako że do rozegrania pozostały nam jeszcze trzy mecze - z Litwą, Holandią i Maltą, wiele może się zdarzyć.
Koniec końców, gdyby doszło do sytuacji, gdy na koniec eliminacji Polska i Holandia mają na koncie taką samą liczbę punktów, decydować o pierwszej lokacie będzie bilans bramek. Ten jest na ten moment bardzo korzystny dla przeciwników (18:3), dla nas - zdecydowanie mniej (8:4).
Znaleźć można jednak również pewne pozytywy tej sytuacji. Wzrosły nasze szanse na rozstawienie przed barażami. Co to oznacza? Triumf nad Nową Zelandią miał znaczenie ze względu na punkty do rankingu FIFA. Jeśli w pozostałych trzech spotkaniach eliminacyjnych Biało-Czerwoni uzbierają chociaż 7 punktów, niemal na pewno losowani byliby z pierwszego koszyka. Pozwoliłoby to uniknąć wielu silnych rywali, jak Włochy, Belgia, czy Czechy.














