Odpadał z wyścigu po fotel selekcjonera, teraz mówi gorzko o PZPN. "Farsa"
Henryk Kasperczak nigdy nie został selekcjonerem reprezentacji Polski, choć miał na to szanse. W 2002 roku odmówił Michałowi Listkiewiczowi. Ten pociąg już nigdy nie przyjechał ponownie na poważnie, choć 13 i 16 lat temu był w gronie kandydatów. Jak jednak powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, Grzegorz Lato traktował go wyłącznie jako element gry medialnej. - Po latach powiedział, że nie chce mnie wybrać, bo jestem jego bardzo dobrym kolegą - przypomniał.

W swojej bogatej karierze szkoleniowej Henryk Kasperczak był selekcjonerem reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej, Tunezji, Maroka, Mali i Senegalu, ale nigdy nie poprowadził polskiej kadry narodowej. W 2002 roku odmówił Michałowi Listkiewiczowi, bo nie zgodził się na jednoczesną pracę także w Wiśle Kraków. Był też teoretycznie jedną z głównych opcji w 2009 i 2012 roku, ale jak powiedział właśnie w rozmowie z WP SportoweFakty, jego kandydatury były bardziej medialne niż realne.
Przypomnijmy, że obu tych nominacji selekcjonerskich dokonywał Grzegorz Lato. Szesnaście lat temu szukał następcy Leo Beenhakkera, a trzynaście lat temu chciał odbudować kadrę po nieudanym domowym EURO i nieprzedłużeniu kontraktu Franciszka Smudy. W pierwszym przypadku funkcję prowadzenia reprezentacji dostał właśnie Smuda, a w drugim Waldemar Fornalik.
Henryk Kasperczak był trzykrotnie kandydatem na selekcjonera, ale tylko raz na poważnie
- W 2009 roku Grzegorz Lato kontaktował się ze mną dzień przed ogłoszeniem. O tym, że nie zostanę selekcjonerem, dowiedziałem się już wcześniej, a on razem z Antonim Piechniczkiem przyjechał do mnie w ostatnim dniu. Chyba po prostu ktoś ich na to namówił, by móc powiedzieć, że spotkanie się ze mną odbyło. To była farsa. Do ostatniego dnia wymieniano mnie jako kandydata, a byłem "słupem". Trzymano mnie do końca w grze. W pierwszej wersji mówiło się, że selekcjonerem zostanę ja albo Franciszek Smuda - powiedział Kasperczak.
Jak stwierdził, trzy lata później ponownie potraktowano go jako element gry medialnej, rozpraszający uwagę dziennikarzy.
Byłem "słupem" również później, gdy wybrany został Waldemar Fornalik. Antoni Piechniczek, który za kadencji Grzegorza Laty dwa razy brał udział w wyborze selekcjonera, miał taki kaprys
Wtedy Kasperczak nie dostał się do finałowej "czwórki". W głosowaniu komisji technicznej PZPN Fornalik otrzymał 11 głosów, Jerzy Engel 3, a Jacek Zieliński żadnego. Jeden z działaczy wstrzymał się wtedy od głosu. Szef komisji Antoni Piechniczek prosił o uszanowanie tego wyboru, podkreślając że dokonano go "metodą demokratyczną".
- W moim zawodzie zawsze byłem spełniony. Tylko nie w reprezentacji Polski. Mam to szczęście, że często byłem selekcjonerem, ale w innych krajach. Grzegorz Lato po latach powiedział, że nie chciał mnie wybrać z tego względu, że jestem jego bardzo dobrym kolegą - zakończył ten temat Kasperczak.
Jego brak zatrudnienia w reprezentacji Polski jest dla wielu kibiców niespełnionym sportowym "marzeniem".