Nowy selekcjoner? Rozczarowujące spotkanie w PZPN. Duża chmura, mały deszcz
Jeśli ktoś liczył, że zaplanowane na wtorkowe popołudnie spotkanie zarządu PZPN jakkolwiek przybliży piłkarską Polskę do poznania nowego selekcjonera - musiał srogo się rozczarować. Podczas jego trwania nie padło dosłownie ani jedno słowo na temat tego wyboru.

- Proszę pamiętać, że ten proces prowadzi prezes w oparciu o swoich doradców. Za chwilę odbędzie się posiedzenie zarządu PZPN. Mam nadzieję, że tam też dowiemy się kilku szczegółów. Prezes rozmawia z kandydatami, miał kilka spotkań w ubiegłym tygodniu. I wiem, że w tym tygodniu też ma zaplanowane - mówił około południa Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN, sugerująć, że być może we wtorek członkowie zarządu dowiedzą się czegoś więcej o stanie wyboru selekcjonera. Z tego, co dowiedziała się Interia Sport, ta kwestia nie została w ogóle poruszona, mimo iż kilku członków zarządu na to liczyło.
Cezary Kulesza ma jednak swój sposób rozgrywania tej gry i do wyboru nie dopuszcza innych osób. W przeszłości torpedował takie zapędy nawet swoich najbliższych współpracowników - na czele z Henrykiem Kulą, który swego czasu mocno lobbował za kandydaturą Jana Urbana. Być może doczeka się teraz, bowiem były trener Górnika Zabrze wciąż nie został definitywnie skreślony.
Maciej Skorża? Raczej nierealne marzenie, choć PZPN nie dopuszcza tej myśli
Jednocześnie PZPN - mimo medialnych doniesień - nie dopuszcza do siebie myśli, że sprawa zatrudnienia Macieja Skorży została już definitywnie przegrana. To wygląda jednak na dobrą minę do złej gry, bowiem wydaje się, że szkoleniowiec Urawa Red Diamonds nie wykazuje wielkiego entuzjazmu do przejęcia reprezentacji. Związek woli jednak poczekać do definitywnego zakończenia przygody japońskiego klubu na klubowych mistrzostwach świata - co nastąpi w czwartek. Do tego czasu trudno było nawet liczyć na jakąkolwiek deklarację trenera związanego kontraktem z klubem z regionu świata, w którym lojalność postrzega się za jedną z najważniejszych cnót. Zgodę Skorży należałoby traktować jako ogromną sensację.
Sposób wyboru selekcjonera przez Cezarego Kuleszę odbiega od tego, jaki obierał Zbigniew Boniek. Obecny prezes PZPN preferuje wiele spotkań, chce mieć jak najszersze spektrum kandydatów, by ostatecznie wskazać jednego. Jego poprzednik za każdym razem wybierał z góry upatrzoną przez siebie opcję i w czasie negocjacji - będąc przekonanym, że jego typ ma sens - nie prowadził rozmów z nikim innym. Trudno jednoznacznie wskazać, która metoda jest lepsza, gdyż obie obarczone są dość sporą nieskutecznością - od czasów Adama Nawałki, nie było selekcjonera, co do którego nie byłoby żadnych wątpliwości, czy jest właściwą osobą na właściwym miejscu, nawet jeśli wyniki się zgadzały. Tym razem jednak - w przeciwieństwie do wyboru z jesieni 2023 roku - można jednak odnieść wrażenie, że Kulesza nie "oszukuje" kandydatów. Na liście trenerów, którzy w przeszłości mogli się tak poczuć, są Marek Papszun (który przegrał z Michałem Probierzem, mającym nieporównywalnie niższe osiągnięcia, co nie miało znaczenia przy osobistej relacji z Kuleszą), Adam Nawałka (otrzymał nawet gotowy kontrakt i zgodę na kompletowanie sztabu) oraz Paulo Bento (z ustaleń Interia Sport wynika, że również i on miał na mailu kontrakt).


