Mundialowi grozi katastrofa. Masowe ewakuacje, Polacy już są wściekli
Od kilkunastu dni w Stanach Zjednoczonych odbywa się pierwsza w historii edycja klubowych mistrzostw świata z 32 drużynami. Za oceanem nie brakuje widowiskowych spotkań, ale też scen, do których piłkarscy kibice nie są przyzwyczajeni. Zmagania torpeduje zwłaszcza jeden przepis. I może on wpłynąć na płynne rozegranie przyszłorocznego mundialu. Niektórzy kibice już teraz nie wytrzymują i wylewają swoją frustrację w mediach społecznościowych.

Globalny czempionat z udziałem czołowych klubów ma swoich przeciwników oraz zwolenników. Ci pierwsi nie oglądają spotkań ze względu na luźniejsze podejście niektórych piłkarzy. Drudzy natomiast chcą dać szansę nowemu pomysłowi FIFA. I delektują się imprezą, ponieważ kolejna odbędzie się dopiero za cztery lata. Niestety niektóre spotkania trwały znacznie dłużej niż, pierwotnie zakładano. Powód? Przepisy obowiązujący w kraju organizatora.
W Stanach Zjednoczonych bardzo dbają o bezpieczeństwo uczestników imprezy. Najlepszym na to dowodem jest protokół związany z burzą. Gdy w promieniu 10 mil od stadionu odnotowane zostanie uderzenie pioruna, wydarzenie natychmiast musi zostać przerwane. W tym czasie kibice oraz główni bohaterowie muszą udać się w bezpieczne miejsce co najmniej na 30 minut. Dopiero po ustabilizowaniu się pogody będzie można wrócić do rywalizacji.
Na papierze wygląda to wszystko mądrze. Gorzej jednak z praktyką. W przeszłości zarządzano ewakuacje nawet pomimo słonecznej pogody. Taka sytuacja miała miejsce choćby podczas obecnie trwających klubowych mistrzostw świata. Przy błękitnym niebie stadion opustoszał na przykład w konfrontacji Al Ahly z Palmeiras. Z kolei pojedynek Benfiki z Auckland łącznie z przerwami trwał prawie pięć godzin. "Przyszłoroczny Mundial zapowiada się wybornie" - szydzą już internauci.
Pioruny przerywają mecze KMŚ. To samo może czekać przyszłoroczny mundial
Najważniejsze spotkania zbliżającej się wielkimi krokami imprezy reprezentacyjnej odbędą się właśnie w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli będzie dochodzić do tego typu przerw z powodu protokołu bezpieczeństwa, mecze mogą dłużyć się w nieskończoność. Ucierpią na tym między innymi Polacy ze względu na porę rozgrywania potyczek. Nie zabraknie starć rozpoczynających się po północy naszego czasu. W razie dłuższej pauzy w najgorszym wypadku kibic może zarwać nawet całą noc.
Nic więc dziwnego, że w kraju nad Wisłą powoli rośnie niepokój. Temat poruszył popularny profil na portalu X, "Buckarobanza". "Bezpieczeństwo kibiców? a oni w tym czasie to gdzie będą? W tym samym miejscu, co wcześniej?", "Bez sensu, a co jeśli po wznowieniu meczu znowu walnie pioruń to znowu 30 min przerwy", "Lepszy cyrk niż w skokach" - czytamy w komentarzach pod wpisem tego użytkownika.
W temacie szerzej rozpisuje się również Reuters. "Organizatorzy turnieju, FIFA, wprowadzili protokoły pogodowe, aby zagwarantować bezpieczeństwo osobom przebywającym na boisku i trybunach. Informowany jest dyrektor meczu, który z kolei prosi sędziego o przerwanie gry. Burza jest monitorowana przed ponownym wywołaniem graczy, a czas rozgrzewki przed wznowieniem gry jest dyktowany czasem, jaki spędzili poza boiskiem" - napisano w tekście opisującym kulisy całej operacji.
Zobacz również:
- Wielki niepokój o Ewę Pajor przed meczem Polek. Huczy o kapitan, media potwierdzają
- Kapitalny wynik Polek na Euro w Szwajcarii. Niebywałe. Padł absolutny rekord
- Trener Ekstraklasy złapany. Wstyd i żenada. "Poproszono go, żeby oddał sprzęt"
- Rywalki próbują zawstydzić Ewę Pajor. Tego nie mogła się spodziewać


