Mógł zastąpić Cezarego Kuleszę. Były reprezentant bije się w pierś. "Teraz żałuję"
To już pewne. W zbliżających się wyborach na prezesa PZPN-u wystartuje tylko jeden kandydat. Oznacza to, że obecnie piastujący urząd Cezary Kulesza pozostanie na stanowisku na kolejną kadencję. Okazuje się jednak, że sytuacja mogła potoczyć się inaczej. Ujawnił to były reprezentant Polski, Roman Kosecki, który... nosił się z zamiarem zgłoszenia swojej kandydatury. Wyznał to w wypowiedzi udzielonej PAP, w której m.in. skomentował również obecny stan reprezentacji Polski oraz rodzimej Ekstraklasy.

Polskie środowisko piłkarskie przechodzi obecnie przez "ciekawy" czas. Wymykające się spod kontroli eliminacje do przyszłorocznych mistrzostw świata, okraszone jednym z największych skandali w historii reprezentacji - to idealny opis tego, co działo się podczas niedawno zakończonego czerwcowego zgrupowania kadry.
To jednak nie koniec wydarzeń piłkarskiego świata, które ma nam do zaoferowania tegoroczny czerwiec. Końcem miesiąca odbędą się bowiem wybory na prezesa PZPN-u, których rezultat... znamy już dziś. Wynika to z faktu, iż jedyną osobą, która zgłosiła swoją kandydaturę, jest obecnie urzędująca głowa związku, Cezary Kulesza. Okazuje się jednak, że działacz mógł mieć konkurencję w ramach nadchodzącej elekcji, o czym poinformował były kapitan reprezentacji Polski, Roman Kosecki.
Roman Kosecki mógł być kontrkandydatem Kuleszy. "Nosiłem się z zamiarem wystartowania w wyborach"
Po ostatniej przegranej reprezentacji Polski były piłkarz udzielił wypowiedzi dla serwisu PAP, w której to podsumował boiskowe wydarzenia, mające miejsce 10 czerwca w Helsinkach. Co ciekawe, dostrzegł on pewne pozytywy w grze kadrowiczów Michała Probierza. "Przeważaliśmy, ale niestety nie byliśmy konsekwentni pod bramką. Zdarzały się ewidentne błędy i straciliśmy bramki. Momentami to fajnie wyglądało" - mówił Roman Kosecki. Dodatkowo przyznał, że jego zdaniem ewidentnie "coś siedzi w piłkarzach", nawiązując oczywiście do zamieszania związanego z odebraniem opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu.
Naturalnie, były piłkarz odniósł się do przytoczonego wyżej skandalu. Co ciekawe, Kosecki zaproponował dość ciekawą formę rozstrzygnięcia sytuacji panującej obecnie w reprezentacji Polski - ogólnokrajowe referendum, które zdecyduje o losie Probierza. Jednocześnie sam nie opowiedział się po żadnej ze stron sporu.
W dalszej części swojej wypowiedzi Kosecki zwrócił również uwagę na pewien aspekt związany z Ekstraklasą. Stwierdził, że w niektórych spotkaniach rodzimej najwyższej klasy rozgrywkowej widuje się 3-4 Polaków, a wokół nich zagranicznych piłkarzy, którym daleko do poziomu reprezentantów swoich krajów. "Czemu ta Ekstraklasa służy? Powinniśmy promować chłopaków z reprezentacji U21, U19 i U17" - stwierdził Kosecki.
Na koniec wyznał on, że swego czasu rozważał wystartowanie w zbliżających się wyborach na prezesa PZPN-u jako kontrkandydat dla Cezarego Kuleszy. "Teraz żałuję, bo nosiłem się z zamiarem wystartowania w wyborach. Nawet dla zasady. Przedstawiłbym mój program. Wygląda to dziwnie. Środowisko jest zadowolone, tylko patrzą, gdzie każdy się może umieścić, w jakimś tam zarządzie czy komisji. Chyba naprawdę są szczęśliwi, bo Polaków w ekstraklasie coraz mniej, średniaków coraz więcej. A kadra? No jakoś to będzie" - podsumował swój wywód Kosecki.


