"Michniewicz to duże ryzyko. Ja bym się na niego nie zdecydował"
- Doświadczenie reprezentacyjne Czesława Michniewicza nie jest za duże, a to kluczowe w kontekście awansu na mistrzostwa świata. Pod tym względem Adam Nawałka to inna bajka, inny poziom - mówi Interii Arkadiusz Radomski, były zawodnik reprezentacji Polski.

Piotr Jawor, Interia: Co pan myśli o wyborze Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski?
Arkadiusz Radomski: - Jestem zaskoczony. Nie sądziłem, że trener Michniewicz dostanie to stanowisko. Jego doświadczenie reprezentacyjne nie jest za duże, a to kluczowe w kontekście awansu na mistrzostwa świata.
"Czas nie powinien być kłopotem"
A miał pan jakiegoś faworyta z tych nazwisk, które przewijały się w mediach?
- Jestem zwolennikiem opcji zagranicznej, choć nie chcę obrażać naszych trenerów. Z polskich kandydatów widziałbym na tym stanowisku tylko Adama Nawałkę, a z zagranicznych dochodziły mnie głosy, że Dick Advocaat byłby zainteresowany i sądzę, że to byłaby odpowiednia osoba. Dałby radę wprowadzić nas na mundial.
Do meczu z Rosją został półtora miesiąca. To dużo czy mało?
- Tyle zostało i trzeba sobie umieć z tym poradzić. Czas nie powinien być kłopotem, najważniejszy teraz jest dobór zawodników, którymi trener chce grać. Musi ocenić, którzy są w optymalnej formie, a następnie dobrać taktykę. Ale tutaj mówimy już o doświadczeniu. Trenerzy, którzy byli z reprezentacjami na mistrzostwach świata czy Europy to doświadczenie mają, a trener Michniewcz nie. Ale oczywiście życzę mu jak najlepiej.
Cezary Kulesza zaryzykował z Michniewiczem?
- Uważam, że bardzo. Gdybym był prezesem PZPN, to mówię szczerze - na trenera Michniewicza bym się nie zdecydował.
"Nawałka to inna bajka, inny poziom"
Opcja Nawałki wydawała się bezpieczniejsza, bo jemu kibice chyba łatwiej wybaczyliby ewentualną porażkę.
- Zgadzam się, ale przede wszystkim Nawałka ma doświadczenie reprezentacyjne. To inna bajka, inny poziom. Zna zawodników, więc mówimy o czymś zupełnie innym.
Kluczowe zadanie Michniewicza to przekonanie do siebie piłkarzy?
- Tak, bo często trener myśli, że ma wszystko poukładane i dogaduje się zawodnikami, a w szatni jest coś innego. Mogę o tym mówić, bo byłem zawodnikiem i wiem jak to wygląda. Jak coś będzie nie tak, to zawodnicy może tego nie powiedzą, ale od razu to wyczują.
Czyli pierwsze zadanie to telefon do Roberta Lewandowskiego?
- Nie tylko do Roberta, ale do wielu piłkarzy, bo kadra opiera się na kolektywie. Każdy zawodnik będzie potrzebny, ale bez Roberta oczywiście byśmy sobie nie dali rady.
Rozmawiał Piotr Jawor