Kuriozalne sceny po meczu. Zaskakująca decyzja Polaków. Wszystko się nagrało
Tu powinny paść słowa, które po meczu wypowiedzieli piłkarze reprezentacji Polski, komentujący porażkę 1:2 z Finlandią i ostatnią stertę afer, które skumulowały się wokół naszej kadry. Powinny, ale nie padną. Piłkarze po meczu nie wyszli bowiem do dziennikarzy, opuszczając stadion bocznym... a raczej górnym wyjściem. I tyle byłoby z odpowiedzi na pytania, których po klęsce w Helsinkach tylko przybyło.

Gdy pojawiły się nieoficjalne informacje mówiące o tym, że piłkarze nie wyjdą po meczu z Finlandią do tak zwanej "strefy mieszanej", gdzie zwykle po meczach udzielają wywiadów, dziennikarze patrzyli na siebie z lekkim niedowierzaniem. Część z nas próżno bowiem starała się przypomnieć czy i kiedy podobna sytuacja mogła mieć miejsce.
Oczywiście, z powodu incydentu medycznego mecz znacznie się przeciągnął, a nasza kadra bezpośrednio ze Stadionu Olimpijskiego w Helsinkach udała się w podróż na lotnisko. Ale słowa wytłumaczenia czy po prostu komentarza po ostatniej serii zdarzeń, zwieńczonej bolesną porażką w stolicy Finlandii, to kwestia szacunku. Nie do dziennikarzy - a do kibiców.
Finlandia - Polska. Zaskakujące obrazki tuż po meczu
Zamiast więc wysłuchać przekazu z szatni, zadając pytania, polscy dziennikarze mogli tylko patrzeć przez przeszklone ściany, jak piłkarze opuszczają obiekt korytarzem biegnącym nad ich głowami, co zostało zresztą uwiecznione. A to wszystko przy braku otwartej komunikacji.
Kibice musieli zadowolić się więc jedynie wypowiedziami Jana Bednarka i Jakuba Kiwiora, które padły przed kamerą stacji TVP Sport - mającej dostęp do piłkarzy jeszcze na wysokości murawy - oraz wystąpieniem selekcjonera Michała Probierza na pomeczowej konferencji, który otwarcie zapowiedział, że nie zamierza rezygnować ze swojego zaszczytnego stanowiska.
- Zdaję sobie sprawę, że to, co się wydarzyło, jest bolesne, ale nie mam zamiaru, by podać się do dymisji lub o czymś takim pomyśleć. (...) Jestem w piłce tyle lat, że przeżyłem różne sytuacje. Trener podpisuje kontrakt i jednocześnie trzyma walizkę. Ja nie jestem człowiekiem, który się poddaje. Uważam, że z tego wyjdziemy, jeśli będzie mi to dane - ogłosił szkoleniowiec "Biało-Czerwonych".
Pomeczowe obrazki to jedynie mały kamyczek do ogródka reprezentacji Polski, w którym wylądowało ostatnio wiele głazów. Nasza kadra płonie, lecz zamiast gaśnicą, wciąż jest traktowana kolejnymi kanistrami z benzyną. A jej kolejną dostawę zapewniła klęska w Helsinkach.