Kulesza pewny swego. "Sprzeciw byłby kuriozalny". Prezes PZPN: Były błędy
W poniedziałek Cezary Kulesza zostanie ponownie wybrany prezesem PZPN. W tle bardzo nieśmiało pojawiają się głosy sprzeciwu, jednak każde inne rozwiązanie niż przedłużenie pierwszej kadencji o kolejne cztery lata, i to druzgocącą różnicą głosów, byłoby ogromną sensacją.

Wbrew temu, co się pisze lub za co powszechnie (błędnie) uznaje się wybór przez aklamację, do takiego nie dojdzie. Cezary Kulesza będzie jedynym kandydatem na prezesa, ale jedynego wciąż trzeba wybrać poprzez głosowanie. To odbywa się w dwóch turach - chyba, że druga nie jest potrzebna. W pierwszej spośród 118 delegatów, kandydat - by wygrać - musi zdobyć przynajmniej 60 głosów, co stanowi większość bezwzględną. W takich warunkach brak oddanego głosu też jest głosem, gdyż przykładowe zwycięstwo 50:20 nie zapewnia jeszcze prezesury. W drugiej, gdyby zaszła potrzeba z powodu wyniku, jak w wymienionym przykładzie, wystarczy już zwykła większość.
Wybór przez aklamację oznacza jednomyślne zwycięstwo kandydata - bez ani jednego głosu "przeciw". Do tego nie dojdzie. W kuluarach da się usłyszeć szepty mówiące, że głosy na "nie" - choćby nieliczne - są konieczne, by w ogóle móc dyskutować o poprawie jakości zarządzania polską piłką. I takie się pojawią - to pewne. Natomiast liczenie, że nie zostaną przytłoczone tymi poparcia, jest liczeniem na cud.
Dziennikarz Łukasz Wiśniowski ostatnio przeprowadził sondę wśród prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej, których po kolei pytał, czy jest szansa, że zagłosują na "nie". Wyniki były z góry znane - nikt przecież publicznie nie opowie się przeciwko jedynemu kandydatowi, który z całą pewnością wygra, i od którego w pewien sposób będą zależni przez kolejne cztery lata. Dla tych, którzy jednak na cud liczyli, pozostawał cień nadziei, że w tajnym głosowaniu - a takie będzie w poniedziałek - przycisną inny przycisk niż zdeklarowany w materiale. Sprawdzając nastroje już mocno nieoficjalnie, można takich wątpliwości się wyzbyć. - Powiem panu szczerze - głos zostanie oddany zgodnie z interesem mojego związku. W obecnych realiach manifestacja sprzeciwu byłaby kuriozalna - słyszymy brutalnie szczere oświadczenie z miejsca, nad którym można by się zastanawiać, czy nie byłoby przeciwko Kuleszy w "normalnych" wyborach. Biorąc pod uwagę, że delegatów ze związków terenowych jest 60, nawet 45 głosów na "tak" ze spokojem wystarczy do uzyskania prezesury. Wystarczy wtedy łącznie 15 ze środowiska klubowego oraz wśród ośmiu delegatów "rozproszonych", ale de facto reprezentujących PZPN (środowisko trenerów, piłki kobiecej, sędziów i futsalu). A i wątpliwe, że ze związków wojewódzkich będzie "zaledwie" 45.
Delegatom nie opłaca się jakakolwiek zmiana
Wobec braku rywala, kontynuacja prezesury Cezarego Kuleszy i tak nie wyglądała na zagrożoną, natomiast można odnieść wrażenie, że w pewnym sensie sytuacja z Michałem Probierzem spadła mu z nieba. Gdyby nie zamieszanie wokół reprezentacji i obecne poszukiwania selekcjonera, co stało się tematem numer 1 w przestrzeni publicznej, dyskusja wokół minionych czterech lat pewnie byłaby żywsza. Dziś wybory zupełnie zeszły na drugi plan. Przysłużył się temu także brak rywala, co w dużej mierze wynika z ogólnego systemu, na bazie którego funkcjonuje PZPN. W rozmowie z Interią w bardzo gorzki sposób wypowiadał się na ten temat Wojciech Cygan, wiceprezes PZPN ds. piłki profesjonalnej. Fragment wywiadu poniżej.
Cygan mówi: - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w środowisku są ludzie, którzy - hmm, nie chcę powiedzieć, że za służbowy strój czy bilety, bo to byłoby sprowadzenie takiej dyskusji do bardzo niskiego poziomu - ale za powiedzmy sprawy socjalne wokół PZPN, są w stanie zrobić dużo, w tym także udzielić poparcia w wyborach.
Sprawy socjalne?
- Diety, wynagrodzenia, samochody służbowe, bilety na mecze reprezentacji, wyjazdy z nią, bycie w określonym miejscu w określonym towarzystwie...
(...) W klubach jest coraz więcej profesjonalistów, a w związku sam pan mówił - głosujecie nad regulaminami Pucharu Syrenki.
- I czasem myślę, że ważną kwestią na początek, jeśli chodzi o naprawianie polskiej piłki, byłoby zmienienie parytetów miejsc w zarządzie. Jest on zachwiany, skoro w wyborach podział głosów związków wojewódzkich i klubów to 60 do 50, a w zarządzie dziś jest to już 12 do 5, bo prezesa nie przydzielam do żadnej kategorii. Czemu nie np. 9 do 8? To mogłoby spowodować dopływ kilku ciekawych postaci z inicjatywą, własnym zdaniem, niezależnych. (...) Teraz zbliżają się wybory i słyszę te same dyskusje: "zobaczymy, ilu baronów wejdzie do nowego zarządu". Pojawiają się pytania czy będzie to 13 do 4, czy 11 do 6.
(...) Bazując na rachunku prawdopodobieństwa, wiemy, że prezesem ponownie zostanie Cezary Kulesza. Jakiej drugiej kadencji się pan spodziewa?
- Trudnej. I to z wielu powodów. Pozycja prezesa w drugiej kadencji nie należy do najsilniejszych. Zaczynają się jakieś ruchy oddolne tych, którzy chcą za cztery lata zająć jego miejsce, a ten czas będzie płynął bardzo szybko. Nie spodziewam się kadencji pełnej reform i zmian, a raczej stagnacji i tego, co obserwowaliśmy przez ostatnie cztery lata. Oczywiście - i mówię to z całym przekonaniem - wolałbym by ta moja przepowiednia się nie ziściła...
Relacja Cygana pokazuje jasno, że zmiany nie są w prywatnym interesie zbyt wielkiej grupy delegatów, by móc na nie liczyć. Zmiany są traktowane jako coś złego - bo, nie daj Boże, ktoś jeszcze stanie się ich ofiarą. Stagnacja gwarantuje bezpieczeństwo - wprawdzie poszczególnych osób, nie piłki, ale przy tak skonstruowanym systemie trudno nie mieć wrażenia, że piłka nie ma tu znaczenia pierwszorzędnego.
W normalnych wyborach nawet nie chodziłoby o próbę obalenia Cezarego Kuleszy, lecz wyraźne wyartykułowanie, gdzie leżą problemy blokujące rozwój. Debata była konieczna, bez względu, czy doszłoby do zmiany prezesa. Okazało się, że w tym systemie polskiej piłki nie stać nawet na tyle. Nawet na mówienie o niej w gronie osób, które mają na nią bezpośredni wpływ.
Pytamy Cezarego Kuleszę o jego kadencję
Gdyby się głębiej zastanowić, głównymi zarzutami do Cezarego Kuleszy wcale nie powinny być kwestie fundamentalne - przecież dyskutując realnie o sprawach szkolenia, prawidłową odpowiedzią na pytanie, czy ono działa, jest: to się okaże. Zarzutem jest - jak mówi wspomniany Łukasz Wiśniowski - obrzydzanie piłki. To tyle celne, co ogólne. Od czasów Grzegorza Laty nie mieliśmy tylu PR-owych strzałów w stopę wokół PZPN-u. Pytamy o to Cezarego Kuleszę, wymieniając kilka z nich: skompromitowany w aferze korupcyjnej Mirosław Stasiak na pokładzie samolotu z reprezentacją, wysyłka morza alkoholu do Kataru, białostocki przestępca "Grucha" ochroniarzem kapitana kadry, mecz o Superpuchar spóźniony o dziewięć miesięcy i zorganizowany ostatecznie dla garstki kibiców na PGE Narodowym, sprawa opaski Lewandowskiego.
- Niektóre z tych spraw to były wyłącznie "fakty medialne", na które nie przedstawiono żadnych dowodów. Należy z rezerwą traktować publikacje, które bazują wyłącznie na "anonimowych źródłach" - dotyczy się to nie tylko piłki nożnej. Oczywiście zdarzały się nam pewne błędy, z których wyciągnęliśmy wnioski i wprowadzaliśmy stosowne zmiany organizacyjne, wręcz proceduralne. Natomiast przyzna pan, że też czasem jest taka moda, żeby nas krytykować. Przykład z ostatnich dni - poleciałem na spotkanie FIFA do USA, pojawiły się publikacje, że Kulesza robi sobie wycieczkę, zamiast wybierać selekcjonera. Jak Pan wie, poleciałem do USA między innymi po to, żeby porozmawiać z jednym z głównych kandydatów do objęcia funkcji selekcjonera. Czyli dokładnie odwrotnie niż sugerowano w mediach. Nie muszę dodawać, że w XXI wieku mogłem nawet przez te kilka dni w USA kontynuować rozmowy z innymi potencjalnymi kandydatami. Taki urok tej branży i presja medialna to nieodzowna strona mojej pracy.
Czyli mimo wszystko - jest tu deprecjonowanie wymienionych spraw, które wcale nie były wydumanymi przez media aferami.
W ostatnim czasie prosiliśmy PZPN o możliwość przeprowadzenia dłuższej rozmowy z prezesem na temat mijającej kadencji oraz zbliżającej się następnej. Takiego wywiadu nie udało się umówić, natomiast biuro prasowe związku poprosiło o podesłanie pytań. Część odpowiedzi wykorzystamy w większym tekście opierającym się na środowiskowych wypowiedziach przedstawiających - jak to określił jeden z naszych rozmówców - złożoność charakteru Cezarego Kuleszy (publikacja w Interii w weekend), natomiast z tych poniższych wynika, że prezes co do minionych czterech lat nie ma zastrzeżeń. Lista plusów zajmuje kilka akapitów, minusów - jeden krótki. Wywiad miał formę mailową, zatem nie było możliwości kontrowania.
Z czego jest pan najbardziej zadowolony w swojej kadencji?
- Jeśli chodzi o rezultaty sportowe, to doceniam wynik seniorów w Katarze. Znaleźliśmy się w gronie 16 najlepszych drużyn na świecie. Pierwszy raz od 36 lat wyszliśmy z grupy. Co więcej, jeszcze nigdy w historii tak wiele zespołów młodzieżowych nie występowało w mistrzostwach świata czy Europy. Reprezentacja U-21 awansowała na mistrzostwa Europy bez konieczności gry w barażach - pierwszy raz w XXI wieku. Z kolei męska reprezentacja U-17 awansowała do półfinału EURO w 2023 roku i również zapewniła sobie udział w mundialu.
Jestem zadowolony również z tempa, w jakim rozwija się piłka kobieca. PZPN działa w tym zakresie systemowo. Ogłosiliśmy pierwszą w historii federacji Strategię Rozwoju Piłki Nożnej Kobiet w Polsce na lata 2022-26. Nasze seniorki wywalczyły pierwszy w historii awans na EURO. Wróciliśmy również do dywizji A Ligi Narodów. Reprezentacja U-17 zajęła 3. miejsce na EURO 2024, w tym samym roku dotarła do ćwierćfinału mistrzostw świata.
Cieszy rozwój w obszarze edukacji. W ostatnich czterech latach Departament Szkolenia i Reprezentacji Narodowych wprowadził szereg innowacji odpowiadających na rosnące potrzeby rynku. Powstały nowe specjalistyczne kursy: dla dyrektorów sportowych, dyrektorów akademii, trenerów przygotowania motorycznego, analityków i skautów. W czerwcu 2025 ruszyła czwarta edycja kursu dyrektora sportowego i pierwsza - dedykowana kobietom.
Stale umacniamy naszą pozycję w FIFA i UEFA. Jesteśmy zaufanym partnerem, co znajduje wyraz w powierzaniu Polsce prestiżowych turniejów i finałów. W 2024 roku w Warszawie odbył się mecz o Superpuchar UEFA, wysoko oceniony przez prezydenta UEFA Aleksandra Čeferina i przedstawicieli klubów - Realu Madryt i Atalanty Bergamo. Sukcesem zakończyła się również organizacja finału Ligi Konferencji UEFA, który w maju 2025 roku odbył się we Wrocławiu.
Podsumowując mijającą kadencję, szczególnie cieszę się z regularnej obecności reprezentacji narodowych w turniejach mistrzowskich, dynamicznego rozwoju piłki kobiecej, innowacji w obszarze edukacji i szkolenia oraz organizacji prestiżowych wydarzeń międzynarodowych. To tylko niektóre z obszarów, które uważam za szczególnie udane.
Z czego jest pan zadowolony najmniej?
- Uważam, że potrzebujemy centrum szkoleniowo-treningowego dla naszych drużyn narodowych. Takiej bazy dla wszystkich reprezentacji, w tym oczywiście pierwszej drużyny seniorów. To inwestycja na całe dekady, dla tych oraz przyszłych pokoleń piłkarek i piłkarzy. Taki ośrodek musi powstać.
Czy prezes zrealizował w całości swój program, który przedstawiał przed wyborami w 2021 roku?
- W zdecydowanej większości założenia programowe zostały zrealizowane. Przygotowałem wraz ze współpracownikami sprawozdanie z działalności PZPN za okres kadencji 2021-2025. Dokument jest bardzo szczegółowy. Będzie dostępny dla każdego, takie sprawozdanie zostanie opublikowane na naszych stronach w dniu walnego zgromadzenia sprawozdawczo - wyborczego, które odbędzie się 30 czerwca. Sprawozdanie liczy ponad 300 stron i każdy na tej podstawie będzie mógł samodzielnie ocenić mijającą kadencję. Działamy tutaj w pełni transparentnie.
Jak pan ocenia kadencję Michała Probierza i czy z perspektywy czasu zgodzi się z powszechną opinią (kibice, eksperci), że nie był to trener, który swoim dorobkiem gwarantował rozwój drużyny?
- Nie zgodzę się z panem, że to od zawsze była powszechna opinia. Wiele osób po barażach, po meczach towarzyskich, nawet jeszcze po EURO wierzyło, że reprezentacja pod wodzą Michała może osiągać dobre wyniki i grać przyjemnie dla oka. Przy wyborze selekcjonera trzeba brać wiele kryteriów pod uwagę. Do tego dochodzi moment, w którym znajduje się reprezentacja. Jeden trener będzie pasował w konkretnym czasie, a w innym momencie ten sam trener mógłby nie osiągnąć dobrych rezultatów. Sam dorobek o niczym nie świadczy. Dla przykładu trener Santos, który ma świetny dorobek trenerski i bardzo dobre CV, a jak się skończyło? Wszyscy pamiętamy. Uważałem, że w tamtym momencie charakter Michała oraz jego doświadczenie z reprezentacji młodzieżowej pozwoli nam osiągnąć cel główny, jakim był awans do EURO 2024. Zawodnicy również byli dobrze nastawieni i publicznie chwalili podejście trenera Probierza. Prawda jest taka, że żaden trener nie zagwarantuje dobrych wyników. Weryfikacja zawsze przychodzi z czasem.
Jaki jest pomysł na przełożenie doskonałych wyników finansowych PZPN na poprawę jakości piłki nożnej w Polsce? (tzw. "produkcji" jakościowych piłkarzy)
- Rolą PZPN jest stworzenie optymalnych warunków do pracy dla wszystkich 16 reprezentacji narodowych. Federacje piłkarskie nie mają narzędzi w zakresie jakości szkolenia zawodników i zawodniczek. Selekcjonerzy bazują na tym, co zostało wypracowane w klubach i akademiach. Zapewniamy naszym drużynom narodowym naprawdę wyśmienite warunki do pracy. Liczne i profesjonalne sztaby, kapitalne warunki na zgrupowaniach, zaplecze technologiczne - drony, gps’y czy innowacje w zakresie regeneracji. To wszystko kosztuje i chętnie w to inwestujemy.
Jeśli chcemy poprawić wyniki naszych reprezentacji, musimy poprawić szkolenie na poziomie klubów i akademii. To tam - jak pan to ujął "produkuje się" piłkarzy i piłkarki.
We wtorek oficjalnie ogłosiliśmy współpracę z uznanym podmiotem Double Pass. To wybitna instytucja, która przeprowadza szczegółowe audyty i certyfikacje dla szkółek, akademii i klubów piłkarskich. Oprócz audytów kluby mają do dyspozycji kompleksowe wsparcie i konkretne rekomendacje zmian w swoich systemach szkoleniowych. Dzięki tej współpracy stwarzamy polskim klubom niespotykaną do tej pory możliwość wyniesienia poziomu szkolenia o kilka poziomów wyżej. Double Pass współpracuje z najlepszymi federacjami w Europie.
Dzięki tej inwestycji kluby będą mogły nieodpłatnie korzystać z usług ekspertów Double Pass. W myśl zasady, że lepiej dać wędkę, aniżeli rybę - oddajemy naszym klubom możliwość współpracy z najlepszymi specjalistami, których ekspercka wiedza i bogate doświadczenia z innych państw pomogą zrewolucjonizować podejście do edukacji i szkolenia zawodników oraz zawodniczek.
Jaką ocenę za mijającą kadencję (w skali od 1 do 10) prezes wystawiłby sobie? Wraz z krótkim uzasadnieniem.- Nie będę się sam oceniał, ponieważ nie sposób zachować obiektywizm. Cieszy mnie liczba rekomendacji, jakie otrzymałem od przedstawicieli środowiska piłkarskiego. Niech ten fakt będzie najlepszą oceną. Skoro nie było tutaj żadnych problemów, to uważam, że środowisko dobrze ocenia mijającą kadencję. Ale zawsze może być lepiej.
Zabetonowanie
Cezary Kulesza - jako prezes - daje PZPN-owi twarz, natomiast trudno go winić za słabość środowiska, które nie jest w stanie doprowadzić do debaty nad rzeczami złymi i dobrymi. W ostatnim czasie dostawało się jedynej opozycji, która chociaż wirtualnie się kształtowała, natomiast krytyka powinna iść znacznie szerzej. Poza Pawła Wojtalę i Wojciecha Cygana, których współpraca w określonych warunkach wyglądała krótko na możliwą, nikt nawet nie wyściubił nosa. Oczywiście w teorii delegaci mogliby pomyśleć, że zagłosowanie w poniedziałek na "nie" otwiera drogę szerszemu spektrum kandydatów, którzy z racji zabetonowania systemu czuli się zmuszeni do siedzenia cicho. Ale przystawiając ucho, takiej woli nie ma. Nikt nie rozpatruje jednoosobowych wyborów w kategorii szansy na zmianę poprzez zwyczajne wotum nieufności poprzedzające realne wybory. I trudno uwierzyć, że ktokolwiek to zdanie zmieni.
A sam Kulesza jest postacią znacznie silniejszą, niż na pozór wynika z jego nieumiejętności publicznego wypowiadania się. Zapowiadany wcześniej tekst, nad którym pracowałem w ostatnich tygodniach, i który ukaże się w Interii w weekend, zaczyna się od zdań. - Cezary Kulesza jest jedną z najdziwniejszych postaci, jakie spotkałem w życiu, ale na pewno nie powiedziałbym, że to cham, czy prostak. To zupełnie nie oddaje złożoności jego charakteru - słyszę w otoczeniu prezesa PZPN. Inna osoba dodaje: - Ludzie bardzo niecelnie oceniają Czarka. Wielu po zetknięciu z nim widzi kogoś średnio rozgarniętego i sobie myśli: ale będę nim kręcił. Tymczasem później okazuje się, że to gracz pierwszej klasy i jeśli ktoś kimś kręci, to on innymi.
Ale to już inna historia.
