Koszmarny błąd, później dwa szybkie ciosy. Rollercoaster w meczu Polek. Zrobiły to bez Ewy Pajor
Po bezbramkowym remisie z Holenderkami przyszedł czas na kolejne spotkanie "Biało-czerwonych". Tym razem podopieczne Niny Patalon zmierzyły się w towarzyskim starciu z Walijkami, z którymi to musiały sobie poradzić bez kontuzjowanej Ewy Pajor. W pierwszej połowie, mimo kosztownego błędu golkiperki, Polki zdołały wypracować sobie minimalne prowadzenie. W drugiej połowie doszło natomiast do istnego rollercoasteru, który ostatecznie przypieczętował zwycięstwo piłkarek z kraju nad Wisłą.

Obecnie jesteśmy świadkami przerwy reprezentacyjnej w kobiecym futbolu. "Biało-czerwone" wykorzystały ten czas, aby rozegrać dwa spotkania towarzyskie. Pierwszym z nich był mecz z 24 października, kiedy to zawodniczki Niny Patalon zmierzyły się z Holenderkami. Mecz ten zakończył się bezbramkowym remisem, co z pewnością nie usatysfakcjonowało kibiców z kraju nad Wisłą.
Już kilka dni później "Biało-czerwone" miały świetną okazję do zrewanżowania się za poprzednie, mało porywające widowisko. 28 października zmierzyły się one bowiem z reprezentantkami Walii. Niestety w obydwu spotkaniach nie mogła wystąpić Ewa Pajor, która nabawiła się poważnej kontuzji.
Koszmarny błąd golkiperki. Wystarczyło raptem 5 minut
We wtorkowym meczu na pierwszego gola przyszło nam natomiast czekać raptem do 5 minut. Po dużym zamieszaniu w polu karnym i ogromnym błędzie Kingi Seweryn, futbolówkę w "biało-czerwonej" siatce umieściła Elise Anna Hughes. Niespełna kilka minut później kolejny fatalny błąd przytrafił się naszym defensorkom Emilii Szymczak oraz Oliwii Wos. Tym razem polska golkiperka stanęła jednak na wysokości zadania, neutralizując zagrożenie, które mogło przerodzić się w drugiego ekspresowego gola dla gospodyń.
Na pierwszą ofensywną akcję Polek musieliśmy natomiast poczekać do 14. minuty. Po jednym z kontrataków piłka trafiła pod nogi Eweliny Kamczyk. Kapitan kadry narodowej oddała potężny strzał, który został jednak zablokowany przez jedną z walijskich defensorek.
W miarę upływu pierwszej połowy Polki coraz częściej dochodziły do głosu, próbując odpowiedzieć na niefortunnie straconego gola. Sztuka ta udała im się w 22. minucie, kiedy po rzucie rożnym piłka trafiła do Nadii Krezyman. 21-latka wykorzystała kilka metrów wolnej przestrzeni, oddając mierzony strzał na bramkę Walijek. Golkiperka rywalek nie zdołała sięgnąć futbolówki, która zatrzepotała na bocznej siatce. Tym sposobem doczekaliśmy się względnie szybkiego wyrównania stanu rywalizacji.
Podopieczne Patalon nie zamierzały jednak tracić wypracowanego momentum. Kolejny rzut rożny, przyznany raptem kilka minut później, perfekcyjnie wykorzystała Milena Kokosz, pod której to nogi trafiła futbolówka. Zawodniczka Rosenborgu nie zastanawiała się długi i wzorem swojej młodszej koleżanki huknęła w stronę bramki. Tym razem Olivia Clark sięgnęła piłki, lecz nie zdołała popisać się skuteczną interwencją. Bezradność golkiperki dała Polkom pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu.
Polki miały jeszcze jedną dogodną okazję do podwyższenia swojego prowadzenia. Po faulu tuż przed polem karnym dobry strzał Adriany Achcińskiej został obroniony przez walijską bramkarkę. Wcześniej "Biało-czerwone" zostały "okradzione" przez arbiter tego meczu. Jedna z walijskich defensorek dopuściła się bowiem zagrania ręką w polu karnym. To wydarzenie całkowicie umknęło jednak sędzinie. Tym sposobem Polki schodziły na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Rollercoaster w drugiej połowie. 3 bramki w niespełna 3 minuty
W drugą połowę dużo lepiej weszły piłkarki z Wysp Brytyjskich. To one stworzyły sobie kilka groźnych sytuacji, których jednak nie potrafiły zamienić na bramkę wyrównującą. To zemściło się na nich już w 55. minucie, kiedy to Nadia Krezyman, po indywidualnym rajdzie, uzyskała dogodną okazję, którą chwilę później zamieniła na bramkę podwyższającą prowadzenie "Biało-czerwonych".
Ta sytuacja zbyt rozluźniła jednak nasze reprezentantki, skutkiem czego tuż po wznowieniu gry Walijki zdołały po raz drugi pokonać Kingę Seweryn, błyskawicznie zmywając uśmiech z twarzy polskich kibiców. Ku zaskoczeniu wszystkich, rywalki również nie zachowały dostatecznej ostrożności po zdobyciu gola... tracąc dokładnie taką samą bramkę, jaką zdobyły niespełna kilkanaście sekund wcześniej. Autorkom szóstego trafienia w tym meczu była Paulina Tomasiak. Tak oto w niespełna 3 minuty kibice oglądający to spotkanie byli świadkami 3 bramek.
W późniejszych minutach zawodniczki obu drużyn próbowały jeszcze wyszarpać kolejnego gola, podwyższającego i tak imponujący już wynik. Ta sztuka udała się ostatecznie Klaudii Jedlińskiej. Gol wprowadzonej na boisko napastniczki zasługuje na szczególne uznanie, ze względu na jego urodę. Napastniczka zdobyła go bowiem, zaskakując bramkarkę rywalek strzałem z dość ostrego kąta.
Był to zarazem ostatni gol, który padł w niezwykle emocjonującym spotkaniu Polek z Walijkami. Tym sposobem, pod nieobecność Ewy Pajor, "Biało-czerwone" w imponującym stylu rozprawiły się ze swoimi rywalkami.












