"Decyzją selekcjonera Michała Probierza nowym kapitanem reprezentacji Polski został Piotr Zieliński. Trener osobiście poinformował o swojej decyzji Roberta Lewandowskiego, całą drużynę oraz sztab szkoleniowy" - taki komunikat pojawił się na profilu "Łączy nas piłka" w niedzielę o godz. 21:01. Jeszcze przed wybiciem godz. 22:00 doczekaliśmy się reakcji samego "poszkodowanego". A była ona bardzo zdecydowana. "Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera reprezentacji Polski postanowiłem, do kiedy jest trenerem, zrezygnować z gry dla reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane zagrać dla najlepszych kibiców na świecie" - odpowiedział Lewandowski w mediach społecznościowych. Chwilę później rozpoczęła się afera, która trwa do tej pory. Donald Tusk rozważał interwencję po tym, co zrobił Probierz. Jest oficjalne potwierdzenie Czy Robert Lewandowski faktycznie do końca kadencji Michała Probierza nie będzie występował w kadrze? Dlaczego selekcjoner zdecydował się zabrać mu opaskę kapitana? Jaka jest geneza ich konfliktu? Te pytania od wspomnianej niedzieli zadają sobie kibice, dziennikarze i eksperci. Okazuje się, że również politycy. Stwierdzenie, że "tą sprawą żyje cała Polska" nie jest naciągane na wyrost. W programie "Fakty po Faktach" Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - Jan Grabiec - ujawnił, że interwencję w całej sprawie rozważał... Donald Tusk. Jak widać, nawet premier naszego kraju zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, która na pierwszy rzut oka może wydawać się błaha. W poniedziałek głos zabrali m.in. Michał Probierz, nowy kapitan Piotr Zieliński oraz Robert Lewandowski. - Nosiłem opaskę jedenaście lat, a od siedemnastu gram w reprezentacji. Wydawało mi się, że takie sprawy powinno się załatwiać inaczej. Tym bardziej że jest dużo czasu do kolejnego zgrupowania. Dodatkowo jesteśmy przed ważnym meczem, a wszystko zostało przekazane przez telefon. Naprawdę nie tak to powinno wyglądać. Selekcjoner zawiódł moje zaufanie - komentował 36-latek na łamach "WP SportoweFakty".