Kompromitacja z Portugalią to nie wyjątek. Polska już przegrywała pięcioma golami na Euro
Kompromitująca porażka 0:5 z Portugalią ostatecznie zamknęła szansę reprezentacji Polski na wyjście z grupy młodzieżowych mistrzostw Europy. Nie była to jednak pierwsza w historii sytuacja, gdy nasi młodzi piłkarze na mistrzostwach starego kontynentu przegrali aż pięcioma bramkami. Podobnie to wyglądało w 2019 roku, gdy w decydującym meczu zostaliśmy rozbici przez faworyzowanych Hiszpanów.

Awans na młodzieżowe mistrzostwa Europy, które w 2019 roku odbywały się we Włoszech i San Marino, reprezentacja Polski wywalczyła w wielkim stylu. W barażowym dwumeczu podopieczni Czesława Michniewicza okazali się lepsi od ... Portugalii. W Zabrzu Polacy przegrali 0:1, jednak do historii przeszedł rewanż rozegrany w Chaves. Po 24. minutach Polska prowadziła już 3:0 i była o krok od dokonania czegoś wielkiego. Rywalom po przerwie udało się strzelić tylko jednego gola, co ostatecznie zagwarantowało Polakom wyjazd na mistrzostwa Europy.
Pomimo bardzo trudnej grupy Polacy zanotowali świetny start. "Biało-czerwoni" po dwóch pierwszych kolejkach znajdowali się w bardzo komfortowej sytuacji. Efektowna wygrana 3:2 nad Belgią i heroiczne zwycięstwo 1:0 z Włochami sprawiły, że przed ostatnim meczem z Hiszpanią oczekiwania były ogromne. Bo i stawka była bardzo duża. Już ewentualny remis dałby Polsce nie tylko awans do półfinału, ale również i prawo gry w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
Bolesne sprowadzenie na ziemię
Balonik pękł jednak z ogromnym hukiem. W Bolonii nasi młodzi piłkarze odebrali prawdziwą lekcję futbolu. Już do przerwy było 0:3, a ostatecznie zakończyło się pogromem 0:5. Różnica klas w tamtym spotkaniu była przytłaczająca.
Równie dobrze porażka Polski mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie postawa Kamila Grabary. Bramkarz występujący obecnie w Wolfsburgu nie mógł być zadowolony z meczu, w którym wpuścił pięć bramek, jednak w wielu sytuacjach uratował swoją drużynę przed jeszcze większym blamażem.
Okolicznością łagodzącą dla Polaków był na pewno skład, jakim Hiszpanie przyjechali na tamten turniej. Polsce bramki strzelali m.in. Mikel Oyarzabal, Fabian Ruiz i Dani Ceballos. Przy jednym z goli asystę notował Dani Olmo. A na dokładkę, prowadził ich wtedy aktualny selekcjoner reprezentacji Hiszpanii Luis de la Fuente. Już w tamtym momencie nie były to anonimowe nazwiska. Kolejne lata pokazały, że Polaków nie rozgromili przypadkowi piłkarze.
Hiszpanom wygrana nad Polską dała pierwsze miejsce w grupie i pewny awans do półfinału. Tam bez większych problemów pokonali Francję aż 4:1, a w wielkim finale pokonali 2:1 obrońcę tytułu - reprezentację Niemiec.
Dla Polski blamaż z Hiszpanami był natomiast ostatnim występem na młodzieżowych mistrzostw Europy, aż do niedawnego meczu z Gruzją, w którym przegraliśmy 1:2. Pytanie jak długo będziemy czekali na kolejny start na mistrzostwach Europy? Jeżeli już się tam dostaniemy, czy różnica klas ponownie będzie tak bardzo widoczna?

