Jan Urban zdradził między wierszami. Zachwycił, ale nie zagra z Litwą
Mecz z Nową Zelandią (1:0) nie dostarczył wielkich emocji ani nie sprawił - delikatnie mówiąc - że możemy po nim wyciągać dziesiątki pozytywnych wniosków, ale był spotkaniem, w którym pojedynczy piłkarze zaprezentowali się naprawdę dobrze. Zwłaszcza dwóch - Michał Skóraś i Jan Ziółkowski - jednak przeciwko Litwie zagra tylko jeden z nich.

Tym piłkarzem, który z Nową Zelandią zapracował na awans do podstawowej jedenastki, jest Michał Skóraś. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie kontuzja Nicoli Zalewskiego, jednak trzeba przyznać, że skrzydłowy Gent na swoją szansę solidnie zasłużył.
Zdaniem wielu kibiców podobnie można powiedzieć o Janie Ziółkowskim. Obrońca Romy był bardzo pewnym punktem defensywy Polaków, a po jego debiucie można było mówić wyłącznie dobre słowa. Wśród niektórych fanów pojawiało się pytanie, czy jest szansa, by wybiegł w składzie także na Litwę. Na dobę przed rozpoczęciem tego meczu odpowiedź jest już jasna: szans nie ma żadnych (o ile nie przydarzy się jakaś kontuzja).
Zdradził to - choć nie wprost - sam Jan Urban. Selekcjoner na przedmeczowej konferencji najpierw został spytany o to, czy oprócz wymuszonej zmiany Zalewskiego, planuje jeszcze jakieś roszady. Odparł, że jedną lub wcale. Gdy jeden z dziennikarzy dopytał, czy tą jedną miałby stanowić ktoś, kto w czwartek dał impuls z ławki, trener potwierdził. To zamyka jakiekolwiek dywagacje w kwestii Jana Ziółkowskiego i potwierdza, że skład defensywy - w porównaniu z wrześniem - na pewno się nie zmieni. Zagrają w niej Przemysław Wiśniewski, Jan Bednarek i Jakub Kiwior.
W sprawie Ziółkowskiego selekcjoner nie pokłócił się zatem sam z sobą. Jeszcze w czwartek Jan Urban o swoim debiutancie mówił w ten sposób: - Czasem wydaje mi się, że inaczej patrzymy na piłkę, jak słucham różnych opinii o różnych zawodnikach. Albo ja jestem surowy, albo wy zbyt łatwo oceniacie zawodnika, że wskoczył na ten poziom. Ja mam surowszą opinię, nie tylko o Janku, ale ogólnie o piłkarzach. Wiem, ile trzeba mieć, żeby grać na dobrym poziomie reprezentacyjnym.
I dodał: - Staram się zrozumieć tę sytuację i wydaje mi się, że często one się dzieją, dlatego, że jest tak mała rywalizacja. Nie ma aż tak dużej grupy zawodników, żeby jeden przed drugim rywalizował i mówił: Ja jestem tu, ty chcesz być tu, musisz doskoczyć. Tego mi brakuje w naszej reprezentacji, zdecydowanie większej liczby zawodników, żebym ja miał większy problem kogo powołać. Moim zdaniem w ostatnim czasie za łatwo można dostać się do reprezentacji.
Jan Ziółkowski na kolejną szansę będzie musiał zatem poczekać, aczkolwiek i tak przy jego nazwisku po obecnym zgrupowaniu zostanie zapisany plusik.











