Tego już za wiele - przegraliśmy z Finlandią. FINLANDIĄ! 69. ekipą rankingu FIFA, która w ostatnich trzech latach w meczach o punkty pokonała tylko San Marino, Kazachstan, Maltę, Irlandię Północną oraz Słowenię. Teraz my dołączyliśmy do tego grona. Brzmi dumnie, prawda? Niemal tak samo, jak lista drużyn, które w starciach o stawkę pokonała kadra Michała Probierza. Przestańmy udawać, że jego misja na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski ma jeszcze jakikolwiek sens. Ostatni raz nadzieję na lepsze jutro mogliśmy żywić w czasie Euro, gdy "wracała normalność", a my cieszyliśmy się z fragmentami dobrej gry. Tamte czasy już przepadły i nie wrócą. Drużyna jest kompletnie rozbita i pogrążona w kryzysie - nie tylko sportowym, ale i wizerunkowym oraz komunikacyjnym. Król jest nagi i nie ukryje tego nawet najbardziej wyszukany garnitur od sponsora. Trener Michał Probierz mógł chociaż zastosować się do lekarskiej zasady - "Po pierwsze nie szkodzić". Ale nie. Zamiast tego zafundował nie tylko reprezentacji, ale i całej Polsce terapię szokową, podpalając okręt, którym miał sterować. Na wszelki wypadek wyrzucił jeszcze za burtę tego, który tej łajby pilnował od lat, wielokrotnie utrzymując ją na powierzchni. I liczył, że ta nie zatonie. Zatonęła, a teraz pora by ktoś inny wyciągnął ten wrak z dna, nadając mu nowe życie. Michał Probierz stracił zaufanie nie tylko byłego kapitana, ale i kibiców. Ci w Helsinkach jasno przedstawili swoje stanowisko, wygwizdując jego nazwisko i wzywając pod trybunę po zakończonym już spotkaniu. Sceny tuż po meczu. Kibice skandują nazwisko Lewandowskiego. Probierz wezwany "na dywanik" Całego zamieszania najwyraźniej dość mają także sami piłkarze. A przynajmniej tak wynika ze słów dzisiejszego kapitana "Biało-Czerwonych" - Jana Bednarka. - Ciężko jest mi zebrać jakiekolwiek myśli. Jesteśmy w złym momencie, jako Polacy, podzieleni. Gramy tylko w piłkę nożną. Uważam, że jako naród, drużyna, grupa, powinniśmy tworzyć środowisko, które temu sprzyja. A wiele spraw zaszło za daleko. Powinniśmy zmienić nasz tok myślenia, musi nastąpić reset - powiedział nasz defensor tuż po klęsce w Helsinkach przed kamerą TVP. Wydaje się więc, że posada Michała Probierza wisi już tylko na nici sympatii prezesa PZPN - Cezarego Kuleszy. Pytanie, ile jeszcze wytrzyma. I czy przetrwa najbliższe, zapowiedziane przez szefa federacji, spotkanie w cztery oczy. Z Helsinek - Tomasz Brożek