Dał do zrozumienia, co sądzi o Polsce. Szczere wyznanie przed barażami o mundial
Celem reprezentacji Polski po zmaganiach grupowych kwalifikacji do MŚ było trafienie do pierwszego koszyka, który oznaczałby łatwiejszą drogę w dalszej walce o "bilet" na przyszłoroczną imprezę. Nie udało się go osiągnąć, lecz Urban i spółka i tak nie mogą narzekać. Okazuje się jednak, że nie tylko "Biało-czerwoni" mieli obawy przed losowaniem barażowych rywali. Włoski trener Andrea Stramaccioni przyznał bowiem, że w jego opinii jednym z groźniejszych rywali dla jego rodaków była... Polska.

W listopadzie zakończyły się zmagania grup kwalifikacyjnych do przyszłorocznych piłkarskich mistrzostw świata. Niestety Polacy nie zapewnili sobie bezpośredniego awansu do fazy zasadniczej, lecz udało im się wywalczyć prawo do dalszej walki w marcowych barażach.
Głównym celem było zajęcie miejsca w pierwszym koszyku podczas losowania ścieżek barażowych. Z racji na specyfikę losowania, dałoby nam to relatywnie łatwiejszą przeprawę. Ostatecznie nie udało się jednak spełnić tego zadania, a to ze względu na niespodziewany wynik starcia w innej grupie kwalifikacyjnej.
Nie zmienia to jednak faktu, że Jan Urban i jego podopieczni nie mają wielu powodów do narzekania. W niedawnym losowaniu trafili oni bowiem na Albańczyków. Zdaniem szkoleniowca naszej reprezentacji, to stawia nas w roli faworytów do awansu do decydującej fazy baraży, gdzie czekać będzie zwycięzca meczu Ukraina - Szwecja.
Tym samym "Biało-czerwonym" udało się uniknąć starcia z takimi potęgami jak Turcja czy Włochy. Okazuje się jednak, że nie tylko w kraju nad Wisłą panowały pewne obawy przed losowaniem barażowych ścieżek.
Włoch wygadał się tuż po losowaniu baraży. Nie chciał trafić na Polaków
Andrea Stramaccioni to 49-letni włoski trener, który w swoim piłkarskim CV ma między innymi pracę na stanowisku trenera Interu Mediolan (2012-2013) czy Udinese (2014-2015). To właśnie jego dziennikarze portalu "La Gazzetta dello Sport" postanowili zapytać o wyniki losowania baraży. Ich rozmówca przyznał, że cieszy się z braku konieczności rozegrania meczu z... Polakami.
"Będą to dwa finały w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu: nie żałuję, że uniknęliśmy Polski w potencjalnym drugim meczu, ale na pewno nie mieliśmy szczęścia" - mówi Stramaccioni.
Włosi również biorą udział w barażach. Nie mogą oni jednak mówić o łatwej przeprawie, bowiem o ile w pierwszej fazie rywalizacji trafili na Irlandię Północną, to w ewentualnym finale mogą zagrać ze zwycięzcą meczu Walia - Bośnia i Hercegowina.
Kibice ze słonecznej Italii mają w ostatnim czasie prawo do narzekania. Ich reprezentanci byli bowiem faworytem swojej grupy eliminacyjnej. Nikt nie spodziewał się jednak pełnej dominacji Norwegów, którzy aż dwukrotnie rozprawili się z "Azzurri" (3:0 oraz 4:1). Tym samym czterokrotni mistrzowie świata zmuszeni są szukać swojej "przepustki" na przyszłoroczną imprezę w marcowych barażach.












