Członek nowego zarządu PZPN przekonuje. "Prezes Kulesza dostał silny mandat"
Cezary Kulesza nie miał rywala i kolejną kadencję będzie prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Stanowisk nie utrzymali jednak jego trzej zaufani wiceprezesi, którzy przepadli w głosowaniu delegatów. Marcin Janicki, szef Pierwszej Ligi Piłkarskiej uważa jednak, że wybory to zwycięstwo obecnych władz. - Prezes Kulesza dostał silny mandat, a w kwestii nowego selekcjonera jestem przekonany, że dokona optymalnego wyboru – mówi Interii.

Andrzej Klemba: Został pan właśnie prezesem ŁKS, ale pozostanie też na stanowisku prezesa Pierwszej Ligi Piłkarskiej, a do tego znalazł się w nowo wybranym zarządzie PZPN. Dla klubu to chyba korzystne rozwiązanie?
Marcin Janicki: Akurat tak się złożyło, że jednego dnia zostałem powołany do zarządu PZPN, a kolejnego na prezesa ŁKS. Na pewno będę starał się godnie reprezentować interesy klubu, ale te stanowiska oczywiście rozróżniam. Na poziomie centralnym, czyli w PLP i w PZPN to będzie praca dla piłki profesjonalnej. Między innymi po to, żeby była możliwość wprowadzania pozytywnych inicjatyw, których beneficjentami będą kluby. Z kolei na poziomie klubowym, a to będzie interesowało najbardziej kibiców ŁKS, oczywiście kluczowy będzie wynik sportowy, ale duży nacisk będę też kładł na aktywności biznesowe czy marketingowe. Wcześniej jako prezes GKS Katowice byłem wiceprezesem PLP, a później już jako prezes PLP zasiadałem w radzie nadzorczej Warty Poznań. Da się to połączyć. Nie ukrywam też, że koszula bliższa ciału i obecność w ŁKS powoduje, że problemy klubowe będą mi jeszcze lepiej znane i łatwiej będzie je rozwiązywać na poziomie ligowym.
Za nami wybory prezesa PZPN. Cezary Kulesza je wygrał, bo został ponowie wybrany, czy przegrał, bo kilku wiceprezesów jak Henryk Kula czy Mieczysław Golba, czyli jego bliscy współpracownicy, nie zachowali stanowisk?
- Prezes Kulesza dostał silny mandat ze strony środowiska piłkarskiego. Z drugiej strony zmiany na stanowiskach wiceprezesów to element szerszego spojrzenia i pojawienia się nowych oczekiwań w środowisku. Kluby w szczególności liczyły na zmianę proporcji w zarządzie związku. Podczas walnego zgromadzenia PZPN wojewódzkie związki miały 60 delegatów, a przedstawiciele piłki profesjonalnej 50, tymczasem pojawiały się propozycje, by w nowym zarządzie znalazło się 13 osób ze związków, a tylko cztery z klubów. To nie byłoby dobre dla zachowania równowagi w procesach decyzyjnych.
Nie było kontrkandydata, ale brak wyboru na wiceprezesów Golby czy Kuli to znak, że opozycji nie wszystko się podoba?
- To była kwestia kilku głosów, które na sam koniec ważyły na całym procesie wyborczym. Obecność w prezydium prezesa Legii Dariusza Mioduskiego czy szefa Ekstraklasy Marcina Animuckiego to pozytywny sygnał dla środowiska piłki profesjonalnej.
Jest także nowy wiceprezes do spraw szkolenia. Macieja Mateńkę zastąpił Sławomir Kopczewski. Potrzeba zmian w szkoleniu?
- Chcę podkreślić silną rolę struktur szkoleniowych w PZPN. Pracuje tu bardzo dużo doświadczonych, profesjonalnych osób, które są polskiej piłce po prostu oddane. Dyrektor Marcin Dorna czy dyrektor Bogdan Basałaj, to jedynie wybrane osoby, które dzień po dniu nadają ton całemu procesowi szkolenia. Mamy również Szkołę Trenerów, która z każdym rokiem podnosi poziom profesjonalizmu. Niezależnie od tego, jaki jest skład zarządu, ta praca bieżąca była, jest i będzie wykonywana dzięki pracownikom na wielu szczeblach.
Na zakończonej właśnie kadencji prezesa Kuleszy cieniem kładą się wydarzenia ostatnich miesięcy. Wyniki sportowe poniżej oczekiwań, sprawa z trenerem Michałem Probierzem i Robertem Lewandowskim. Czego pan oczekuje w nowej kadencji?
- Wynik sportowy w dużej mierze determinuje postrzeganie skuteczności związku. Podobnie jest w klubach. Jeżeli jest słaby sezon, wszystko jest oceniane przez ten pryzmat. Nieważne, czy będą prowadzone rozbudowane akcje marketingowe, czy będzie rozwijał się klub biznesu, to i tak liczy się wynik sportowy. I w drugą stronę tak samo. Pozytywny wynik sportowy czasem jest w stanie przesłonić niedociągnięcia klubowe. Tak po prostu jest. Teraz wszyscy będą żyli wyborem nowego selekcjonera. Jestem przekonany, że prezes Kulesza dokona optymalnego wyboru, bo awans na kolejną imprezę mistrzowską jest polskiej piłce po prostu potrzebny.
To według pana jako prezesa PLP, co takiego dobrego zrobił prezes Kulesza dla pierwszej ligi?
- Chociażby zwiększył kwotę nagród w Pro Junior System z 6 do 12 milionów złotych. Nie chciałbym działań sprowadzić jedynie do wymiaru finansowego. Sporo jest przecież dobrych inicjatyw, które odbiły się mniejszym echem, jak choćby powstanie 1. Ligi Biznesowej. To doroczne spotkanie prezesów pierwszoligowych klubów i sponsorów, organizowane przy dużym wsparciu PZPN. Na ostatnim spotkaniu na PGE Narodowym było ponad sto osób. Staramy się jasno wyrażać potrzeby ligi i naszych klubów, a sami mocno postawiliśmy na transparentność. Dzięki współpracy z Grant Thornton wiemy, jak liga się zmienia, nie tylko w wymiarze wysokości przychodów, ale też tego, na co są wydawane pieniądze. PZPN odgrywa dużą rolę w profesjonalizacji ligi i bez jego udziału o rozwój byłoby znacznie trudniej.

