Cenzura w akcji, a tu Polacy utarli nosa "ruskim" na Camp Nou. Ten mecz jest nie do zapomnienia
"Polonia, Solidaridad" - niosło się po Camp Nou, kiedy hiszpańscy policjanci podjęli się próby zdjęcia flag z logiem "Solidarności" rozwieszonych po trybunach słynnego stadionu. Tamtego dnia, 4 lipca 1982 roku, reprezentacja Polski odnotowała "zwycięski remis" z drużyną ZSRR, a starcie obu reprezentacji miało w swym tle dodatkowy, w oczywisty sposób polityczny wymiar. Sowieci zostali wyrzuceni przez "Biało-Czerwonych" za burtę mundialu, w Polsce trwał wciąż stan wojenny, a krajowa cenzura musiała stanąć na głowie, by ukryć w transmisji telewizyjnej nawiązania do "S".

Mistrzostwa świata 1978 skończyły się dla reprezentacji Polski pewnym niedosytem, bo cztery lata po tym, jak "Orły Górskiego" zajęły na mundialu trzecie miejsce, w Argentynie udało się dojść "tylko" do drugiej rundy zmagań.
W 1982 roku kibice liczyli więc, że tym razem uda się skutecznie nawiązać do mundialu z RFN - i jak pokazała historia, zawodnicy dowodzeni przez Antoniego Piechniczka faktycznie okazali się koniec końców trzecią drużyną globu. Po drodze do tego sukcesu nie brakowało jednak trudów i... politycznych napięć.
W myśl ówczesnych zasad na zorganizowanych przez Hiszpanię MŚ odbywały się dwie fazy grupowe, a dopiero potem - od poziomu półfinałów - zaczynała się króciutka faza pucharowa. W pierwszej rywalizacji w grupie "Biało-Czerwoni" rozpoczęli swoje zmagania od bezbramkowego remisu z Włochami (późniejszymi triumfatorami turnieju), a potem... osiągnęli identyczny rezultat w starciu z Kamerunem.
Na kolejny podział punktów zapowiadało się też przez pewien czas w potyczce z Peru, ale ostatecznie od 55. minuty starcia "Orły" zaczęły strzelać jak najęte - i skończyło się rezultatem 5:1. Polska kadra uzbierała cztery pkt (za zwycięstwo przyznawano wówczas dwa "oczka", za remis, podobnie jak dziś, jedno) i wygrała grupę, wyprzedzając wszystkich przeciwników.
Polacy grają dalej. Hat-trick Bońka, a potem wielkie starcie z ZSRR. Wyjątkowe obrazki na Camp Nou
W drugiej fazie w grupie znajdowały się już tylko trzy zespoły - i Polacy trafili na Belgię oraz ZSRR. Jeśli mowa o współzawodnictwie z "Czerwonymi Diabłami", to zostało ono zapamiętane przede wszystkim jako wielki pokaz formy Zbigniewa Bońka, który zdobył hat-tricka - po nieco ponad 50 minutach gry Belgowie byli już na kolanach. Skończyło się 0:3.
Nie ma co jednak ukrywać - wszyscy kibice "Biało-Czerwonych" bez dwóch zdań czekali bardziej na starcie z Sowietami, marząc o tym, by udało się utrzeć nosa znienawidzonemu "Krajowi Rad". Wszystkie piłkarskie konfrontacje z ZSRR budziły dodatkowe, podszyte polityką napięcie, natomiast wówczas okoliczności były naprawdę szczególne - w Polsce wówczas wciąż trwał stan wojenny, zniesiony oficjalnie dopiero 22 lipca 1983 roku, czyli w obchodzone wówczas komunistyczne Narodowe Święto Odrodzenia Polski.
Mecz odbywał się na Camp Nou dokładnie 4 lipca 1982 roku i jeszcze przed pierwszym gwizdkiem stało się jasne, że nie będzie po prostu kolejne z rzędu mundialowe spotkanie. Na obiekcie pojawiły się polskie flagi i banery z napisem "Solidarność", a dwie największe wylądowały za obiema bramkami, gdzie były doskonale widoczne.
Na stadion wniósł je Pascal Rossi-Grześkowiak, syn Francuza i Polki, silnie zaangażowany w działania "S" poza granicami kraju. Miejscowa policja zdjęła je dopiero w momencie, gdy trwała już druga połowa potyczki - wszystko z powodu interwencji radzieckiego ambasadora w Hiszpanii. Jak wspominał po latach całe to zamieszanie w wywiadzie dla Jacka Stańczyka z portalu "WP SportoweFakty" Rossi-Grześkowiak, publiczność, gdy zobaczyła wówczas, co się święci, zaczęła wznosić okrzyki na cześć Polski i "Solidarności".
Jednocześnie cała akcja z flagami wpędziła w pewne trudności komunistyczną cenzurę. Tak sytuację opisywał Rafał Byrski w serwisie "Łączy Nas Piłka":
Władze PRL, spodziewając się politycznych demonstracji, nakazały odtworzenie spotkania z małym poślizgiem – tak, by realizator przy Woronicza, za każdym razem, gdy w kadrze pojawi się jakiś transparent, zdążył wstawić wcześniej przygotowany neutralny obraz z trybun
Nawet urywki z tamtego spotkania pokazują jednak, że pełne "wygumkowanie" wsparcia dla "S" było praktycznie niemożliwe. Dla narodu, który wówczas wciąż cierpiał trudy trwającego stanu wojennego, ten przekaz był naprawdę wyjątkowy.
Polska znów trzecią drużyną globu. "Zwycięski remis" z Sowietami
Mecz ZSRR - Polska zakończył się ostatecznie... remisem 0:0. Sowieci potrzebowali jednak do awansu zwycięstwa, a "Orłom" wystarczał tu podział punktów, więc to właśnie oni przedarli się do półfinałów.
Niedługo potem drużyna Piechniczka powróciła na Camp Nou, by po raz drugi na ówczesnych MŚ zmierzyć się z Włochami. Wówczas jednak marzenia "Biało-Czerwonych" o finale brutalnie przerwał znajdujący się w szczytowej formie Paolo Rossi, który odnotował w tym starciu dublet.
10 lipca 1982 r. Polacy nie dali się już ograć - pokonali mocną Francję 3:2 i po raz drugi w historii - i jak na razie ostatni - zdobyli trzecie miejsce na mundialu.

