Były kapitan wskazuje faworyta do zastąpienia Probierza. "Kadra runęła, on to podniesie"
Otwarty konflikt z Robertem Lewandowskim skończył się tym, że Michał Probierz zrezygnował ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski. – Dobrze, że to już się skończyło. Co teraz? Trzeba zatrudnić polskiego trenera, by szybko zareagował i poukładał drużynę. Umiemy grać w piłkę – przekonuje Jacek Bak, były kapitan reprezentacji Polski.

Andrzej Klemba: Trener Michał Probierz podał się do dymisji, choć po meczu z Finlandią zarzekał się, ze nie ma takie zamiaru. Dobrze się stało?
Jacek Bąk: To wisiało na włosku. Funkcjonować w takiej sytuacji, jaka się stworzyła w tej kadrze, się już nie dało. To nie było związane z piłką, tylko zaczęły wchodzić inne rzeczy do reprezentacji. Na to się zanosiło i po prostu pękło. To już nie mogło iść w dobrym kierunku. Nie wiemy też, czy trener podał się do dymisji, czy może został do tego zmuszony. Nie brakuje przypadków, że druga strona na to naciska. Dobrze, że tak się stało, bo reprezentacja nie szła w dobrym kierunku. Wyniki, a przede wszystkim gra, nie wyglądała tak, jak powinny. Runęło, bo musiało tak się stać.
Potrzebna była ta wojna z Robertem Lewandowskim. Od tego wszystko się zaczęło.
- Na pewno było to niepotrzebne i wcześniej właściwie nie do pomyślenia. Jeśli już był taki plan, to trzeba było to zrobić po meczu z Finlandią. Selekcjoner powinien nad wszystkim panować. Zawodnik szaleje? Trener ma za zadanie ugasić ten ogień, a nie jeszcze do niego dolewać.
Probierz pracował z kadrą dwa lata. Jak to można ocenić? Był awans na Euro, ale potem klapa za klapą.
- Po tym jak zastąpił trenera z Portugalii [Fernando Santosa - przyp. red.] coś się zmieniło na lepsze, ale na krótko. Był awans na Euro w trudach, ale był. Myśleliśmy, że to pójdzie w dobrą stronę. A stało się tak, że ani taktyka nie była właściwa, ani dobór zawodników, a do tego brak wyników.
Może po Euro trzeba było już zmienić trenera?
- Jeśli coś nie działa, to każdy moment jest dobry na zmianę. Może liczyliśmy na to, że Michał będzie pracował dłużej z kadrą, ale skoro cały czas gra wygląda słabo, to trzeba szukać nowych rozwiązań.
Z czego zapamiętamy trenera Probierza? Tylko z tej wojny z Lewandowskim?
- Tak mi się wydaje. Cała Polska żyła tą sprawą, którą sam wywołał. To bardzo zaszkodziło reprezentacji. Mleko zostało rozlane, ale dobrze, że już się to zakończyło. Będzie nowe rozdanie i tyle. Życie toczy się dalej.
Lewandowski powinien do kadry wrócić we wrześniu?
- Oczywiście, a czemu nie? Tych eliminacji jeszcze nie przegraliśmy. Dwa zwycięstwa i jedna porażka. Tutaj wszystko wciąż jest przed nami.
To teraz trener polski czy zagraniczny?
- Jak najbardziej polski. Kadrę trzeba poukładać, bo za dużo czasu traciło się w niej na dziwne rozgrywki pozapiłkarskie. Ktoś coś powiedział, ktoś coś zrobił. Latanie przed meczami po pokojach, potem tłumaczenie się, to jest bez sensu. Trzeba się skupić na grze, a nie na drugorzędnych sprawach. Są Urban, Skorża czy Papszun. My umiemy grać w piłkę, ale trzeba to poukładać. A do tego zawodnicy muszą więcej z siebie dawać na boisku.
Co powinien nowy trener jak najszybciej zmienić?
- Kadra nie gra w takim systemie w jakim powinna. Wierzę, że taktyka powinna opierać się na czterech obrońcach. Nie mamy zawodników, by grać w trójkę z tyłu. Cały czas w tej defensywie coś zmienialiśmy. Cieszymy się, że dobrze z Mołdawią spisał się Mateusz Skrzypczak, ale to była Mołdawia. W Polsce nie gramy na takiej intensywności jak na Zachodzie. I przy drugiej bramce dla Finlandii wyszedł właśnie brak szybkości i brak dobrego ustawienia. To właśnie jemu uciekł zawodnik, który wyłożył piłkę przy golu na 0:2.
Pana faworyt na selekcjonera?
- Jan Urban. Nie było dane Henrykowi Kasperczakowi, to niech jemu będzie dane. To jest ciekawy szkoleniowiec. Miałem z nim kontakt, gdy był asystentem trenera Leo Beenhakkera. Chciałbym, żeby on został selekcjonerem, ale to nie ja wybieram.


