Były kadrowicz broni Lewandowskiego. "Skończyłbym na podwórku"
Dwa ostatnie mecze Ligi Narodów nie były łatwe dla Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski nie zanotował ani jednego trafienia, miał problem z oddawaniem strzałów, a przy tym sporo gestykulował i krzyczał, za co spotkała go krytyka ze strony fanów i części ekspertów, którzy wypominali mu, że przesadza z takim zachowaniem. Jednak Jacek Ziober w "Przeglądzie Sportowym" broni "Lewego" argumentując, że taka właśnie jest jego rola.

Mecze z Holandią i Walią nie były popisem Roberta Lewandowskiego. Napastnik reprezentacji Polski nie ani razu nie trafił do siatki, choć zaliczył efektowną asystę przy golu Karola Świderskiego w Cardiff. Kapitan "Biało-Czerwonych" sporo też gestykulował, podpowiadał, a czasem wręcz krzyczał.
Takie zachowanie nie wszystkim się spodobało, stąd po mecz krytyka pod adresem Lewandowskiego. Część komentatorów wypominała mu niepotrzebną frustrację i demobilizowanie kolegów z kadry. Jednak były reprezentant Polski, obecnie komentujący futbol w telewizji, Jacek Ziober stanął w obronie "Lewego".
Czytaj także: Kanonada na Wembley
- Dziwię się wszystkim krytykom, którzy wypominają mu, że cały czas gestykuluje. Ja odczytuję te gesty zupełnie inaczej. On jest kapitanem, liderem. Kto ma dawać wskazówki, pokazywać kolegom odpowiednie zagrania? To nie były pretensje tylko uwagi skierowane do chłopaków, żeby poprawić grę. I takich uwag nie można się bać. Gdybym ja, wchodząc do ŁKS-u w wieku 16 lat, miał się bać słuchania takich piłkarzy jak Marek Dziuba, to nie grałbym w piłkę. Skończyłbym na podwórku - powiedział Ziober w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".