Do wtorkowego meczu z Finlandią w Helsinkach w ramach kwalifikacji mistrzostw świata reprezentacja Polski podchodziła z brzemieniem tego, co stało się dwa dni wcześniej. Wtedy to PZPN opublikował komunikat, za pośrednictwem którego przekazano decyzję Michała Probierza. Decyzję, która wstrząsnęła całym środowiskiem piłkarskim. Selekcjoner telefonicznie poinformował Roberta Lewandowskiego, że od kolejnego zgrupowania nie będzie już kapitanem zespołu, a jego miejsce zajmie Piotr Zieliński. Kontra napastnika Barcelony była niemal natychmiastowa - a przede wszystkim - brutalna. "Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski" - wypalił. Wszystko to działo się w momencie, kiedy nasza kadra przygotowywała się do jednego z najważniejszych spotkań w tych eliminacjach. "Afera kapitańska" odbiła się na drużynie, dowiedzieliśmy się o tym jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. W poniedziałkowy wieczór piłkarze zaapelowali, aby PZPN zareagował na słowa Probierza, według którego wspomniana decyzja zapadła po rozmowie z Radą Drużyny. Tym samym po godz. 23:00 polskiego czasu byliśmy świadkami kolejnego, kuriozalnego oświadczenia. Najsmutniejsze jest to, że w ostatnich godzinach kwestie sportowe zeszły na dalszy plan. Ostatecznie Piotr Zieliński, czyli świeżo upieczony kapitan, nie mógł wybiec na boisko od pierwszej minuty. Co więcej, ze względu na przeciągający się uraz nie usiadł nawet na ławce. Selekcjoner zdecydował, że tym razem opaska powędruje do Jana Bednarka. Powodem takiej decyzji najprawdopodobniej jest największa ilość rozegranych spotkań spośród wszystkich zawodników, których Probierz umieścił we wyjściowej jedenastce na starcie z Finlandią. Nieco bardziej złośliwi kibice mogliby nawet nazwać go "kapitanem rotacyjnym". Bednarek w roli kapitana. Tak zagrał przeciwko Finlandii Bednarek 69. raz wybiegł na boisko w biało-czerwonym trykocie. W przeszłości niejednokrotnie udowadniał, że przejawia cechy przywódcze. Szczególnie na na vlogach "Łączy nas piłka" kamery rejestrowały jego emocjonalne przemowy, mobilizację kolegów do walki o każdą piłkę. To on w piątek przejął opaskę od Kamila Grosickiego w 30. minucie towarzyskiego spotkania z Mołdawią. Z identycznym nastawieniem defensor spadkowicza Premier League wyszedł na murawę w Helsinkach. Można było dostrzec to już w stadionowym tunelu. Nie ukrywajmy - 29-latek miewał złe, a może i fatalne mecze w kadrze, jednak nigdy nie można było odmówić mu ambicji i zaangażowania. Na spotkanie z Finlandią wybiegł jako szef linii obrony, poruszał się w samym środku trójosobowego bloku defensywy. Polscy piłkarze od pierwszych minut założyli wysoki pressing, często linia ataku i pomocy biegała po połowie przeciwnika, próbując przejąć piłkę. Od środkowych obrońców wymaga to podwójnej czujności. Jan Bednarek, Jakub Kiwior i Mateusz Skrzypczak w wielu fragmentach meczu musieli operować w okolicach koła środkowego. Czasami jedynym piłkarzem na "polskiej połowie" pozostawał Łukasz Skorupski. Rywale mogli wykorzystać ten stan rzeczy, próbując posłać wysokie podanie prostopadłe za linię obrony i wyprowadzić szybką kontrę. Na szczęście niezbyt często korzystali z tego narzędzia. W pierwszych 15. minutach Jan Bednarek notował pojedyncze kontakty z piłką. W 13. minucie zaliczył dosyć niepewną interwencję, zatrzymując napastnika Finów Joela Pohjanpalo. Wydawało się, że arbiter odgwiżdże przewinienie, jednak gra była kontynuowana. Na szczęście jeden z zawodników gospodarzy zagrał niechlujnie do tego stopnia, że futbolówka wróciła do ekipy Michała Probierza. Kiedy to Finowie byli w posiadaniu piłki niedaleko naszego pola karnego, Jan Bednarek najczęściej dyrygował obroną oraz wracającymi do defensywy pomocnikami, aby cała drużyna była odpowiednio skonsolidowana. Podobnie zachowywał się, kiedy zespół próbował wyjść krótkimi podaniami spod pressingu rywali. Przy stałych fragmentach gry 29-latek meldował się w fińskim polu karnym. W 29. minucie stało się coś, do czego dojść nie miało prawa. Zdekoncentrowany Łukasz Skorupski pod naciskiem jednego z Finów stracił piłkę, po czym desperacko próbował wyłuskać ją spod nóg dwóch zawodników gospodarzy. Nasz bramkarz zrobił to na tyle ostro i nieumyślnie, że sędzia wskazał na jedenasty metr. Bednarek - jako kapitan - próbował odwieść arbitra od tego pomysłu. Niestety nieskutecznie. Karny był ewidentny. Finowie skorzystali z prezentu i objęli prowadzenie w 31. minucie po trafieniu Pohjanpalo. Trzy minuty później Bednarek otrzymał żółtą kartkę. Kiedy Lukas Hradecky wybijał futbolówkę w kierunku swoich napastników, 29-latek w ferworze walki o piłkę potraktował jednego z nich łokciem. Zupełnie niepotrzebnie. W tamtym momencie reprezentanci Finlandii nie tworzyli żadnego zagrożenia, nie wiadomo nawet, czy utrzymaliby się przy piłce. Nie był to dobry prognostyk na resztę spotkania. Z kartonikiem na koncie obrońca ma z tyłu głowy, że kolejna ostrzejsza interwencja może oznaczać zejście do szatni. Po naprawdę solidnym początku, niewykorzystanej "setce" przez Matty'ego Casha, nagle, w kilka chwil nastroje w reprezentacji Polski nie były najlepsze. W 43. minucie kapitan Polaków zaliczył udaną interwencję we własnym polu karnym, zatrzymując czysto Olivera Antmana. To jeden z niewielu plusów, jakie można postawić przy nazwisku Bednarka po pierwszych 45. minutach rywalizacji. Gdyby nie ta nieszczęsna kartka, byłoby naprawdę przyzwoicie, akceptowalnie. Kamyczkiem do ogródka całej defensywy - nie tylko Jana Bednarka - był fakt, że Finowie najprostszymi środkami tworzyli sobie naprawdę niezłe sytuacje. Pięć minut po wznowieniu gry Bednarek zagrał na przeczekanie, w sytuacji sam nam umiejętnie przeciął groźne podanie w nasze pole karne. Niestety już cztery minuty później, po rzucie rożnym rywali, nie popisał się skutecznym wybiciem po dopadnięciu do drugiej piłki. Z pozytywnych aspektów gry środkowego obrońcy Southampton nie należy zapominać o jego sporadycznych, ale niezłych, przeszywających podaniach, których odbiorcami byli pomocnicy, a nawet napastnicy. W porównaniu do pierwszej połowy w drugiej części gry linia defensywy Polaków była dużo bardziej niestabilna i wątła, za co odpowiadał m.in. kapitan. W 62. minucie znów sfaulował Joela Pohjanpalo, skrobiąc go po kostkach. Jeśli sędzia byłby niezwykle radykalny, mógł pokazać Bednarkowi drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Wracając do wysokiej obrony - może zawodnicy z Finlandii nie wykorzystywali wysokiego ustawienia Polaków zbyt często, ale kiedy już to zrobili, cieszyli się z drugiego trafienia. Wszystko zadziało się w 64. minucie. Jedno dokładne, szybkie prostopadłe podanie wystarczyło, aby Antman znalazł się jeden na jeden ze Skorupskim. Najbardziej zaspał Skrzypczak, który nie zdążył wrócić za rywalem. W momencie podania Bednarek był ustawiony najwyżej z całej trójki defensorów. Był ewidentnie spóźniony, próbując doskoczyć do rywala na jego połowie. Finalnie także nie zdążył za akcją. Antman wystawił piłkę do wbiegającego Benjamina Kallmana, który skierował ją do pustej siatki. Osiem minut po utracie drugiej bramki Polacy zdobyli bramkę kontaktową (1:2). Po wyrzucie z autu przez Casha 29-latek wspólnie z Jakubem Kiwiorem dosłownie wepchnęli piłkę do siatki Finów po wielkim zamieszaniu w ich polu karnym. Ostatecznie gol został zapisany na konto zawodnika Arsenalu, który zanotował ostatnie dotknięcie. Chwilę później sprawy piłkarskie przestały być ważne. Jeden z kibiców zasłabł na trybunach. Gra została wstrzymana, a fiński sztab medyczny ruszył z pomocą poszkodowanemu. Rozpoczęto reanimację. Piłkarze obu drużyn zeszli do szatni. Co ciekawe, według nieoficjalnych informacji to Jan Bednarek miał zauważyć problemy zdrowotne kibica, po czym apelował o natychmiastową interwencję. Przerwa trwała naprawdę długo. Około godz. 23:00 polskiego czasu mecz został wznowiony. Reakcja kapitana reprezentacji Polski była wzorowa i godna podziwu. Kolejny raz 29-latek udowodnił, że poza boiskiem idealnie nadaję się na przywódcę. Niestety, na murawie bywa różnie. Po drugiej przerwie goście przejęli inicjatywę, jednak nie zaowocowało to żadnym trafieniem. Jan Bednarek nie wykazał się już niczym szczególnym. Kilkukrotnie poprawnie zachował się w defensywie, a w ostatnich minutach wbiegał na pozycję napastnika. Była ostatnia deska ratunku Probierza, która okazała się nieskuteczna. Polska przegrała z Finlandią w Helsinkach 1:2. W dziesięciopunktowej skali "rotacyjnego kapitana" reprezentacji oceniamy na "3" za kilka pozytywnych momentów.