To był mecz dwóch drużyn, które ostatnio spisywały się - ujmijmy to delikatnie - nienadzwyczajnie. Wisła, która była faworytem tego meczu, z ostatnich sześciu meczów przegrała aż pięć, z kolei tyszanie nie wygrali żadnego z czterech ostatnich spotkań. Przełamała się "Biała Gwiazda". Wisła Kraków skutecznie w pierwszej połowie Dla GKS-u spotkanie było świętem, widać było, że piłkarza trenera Artura Derbina chcą się pokazać. Mogli prowadzić już w 6. minucie, ale po strzale Gracjana Jarocha świetną interwencją popisał się młodziutki Mikołaj Biegański, który uratował "Białą Gwiazdę" przed stratą bramki. Piłkarze tyscy byli aktywni, cały czas atakowali, ale demonstrowali też podstawową bolączkę polskiej piłki - brak skuteczności. Wisła zaatakowała ledwie kilka razy, ale dobrze - w 24.minucie objęła prowadzenie: Mateusz Młyński dostał bardzo dobre podanie od Mateja Hanouska i strzałem w długi róg pokonał Adriana Odyjewskiego. GKS Tychy zaraz potem mógł wyrównać, ale Biegański z ogromnym szczęściem wybił strzał Jarocha, który trafił prosto w niego. W ciągu kilku minut bramkarz Wisły jeszcze dwa razy uratował swój zespół - odbijając groźny strzał z dystansu Krzysztofa Wołkowicza i główkę Nemanji Nedicia. Kolejnego strzału Wołkowicza pewnie by nie obronił, ale uderzona mocno piłka minęła także słupek wiślackiej bramki.W 43. minucie w polu karnym Wisły przewrócił się Łukasz Grzeszczyk, miejscowi kibice domagali się karnego, sędzia jednak uznał, że nie było podstaw. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! Wisła Kraków z dobrą zmianą w przerwie Kibice gospodarzy w specyficzny sposób wyrazili dezaprobatę dla pory rozgrywanego meczu (początek o godz.13.30). "Zróbcie mecze o 6 rano, byle wam zgadzało się siano" - napisali na transparencie. Można przypuszczać, że gdyby mecz był wieczorem to na takie spotkanie przyszłoby więcej niż 3596 widzów... Druga połowa rozpoczęła się świetnie dla gospodarzy: w 55. minucie Łukasz Grzeszczyk minął Biegańskiego i spokojnie strzelił do pustej bramki. "Chcemy awansu" - zakrzyknęli na to kibice Wisły z sektora gości. Podopieczni Adriana Gul'i ruszyli do ataku chcąc przesądzić sprawę w regulaminowym czasie. Ochotę do gry wykazywał zwłaszcza Yaw Yeboah i Felicio Brown Forbes. Wprowadzenie na boisko po przerwie Kostarykańczyka było dobrym pomysłem. Brown Forbes zdobył dwa gole w ciągu trzech minut - najpierw popisał się mocnym strzałem sprzed pola karnego a potem zatańczył w szesnatsce przepychając się wśród kilku rywali i kończąc akcję z bliska.GKS Tychy - Wisła Kraków 1-3 (0-1)Bramki: 0-1 Młyński (24.), 1-1 Grzeszczyk (55.), 1-2 Brown Forbes (74.), 1-3 Brown Forbes (76.)Tychy: Odyjewski - Połap, Nedić Ż, Sołowiej, Wołkowicz Ż - Kargulewicz (80.Pawlusiński), Steblecki (63. J.Piątek), Żytek (80. Biel), Grzeszczyk, K. Piątek (76. Kozina) - Jaroch (63. Malec) Wisła: Biegański - Szot, Szota, Sadlok, Hanousek - Yeboah, Młyński (62. Brown Forbes), Plewka, Skvarka (90.+2 Sobol), Starzyński (46. Frydrych) - Hugi (87. Wachowiak)Sędziował: Pskit (Łódź); widzów: 3596.