Trener dosadnie skomentował koszmarny błąd Gikiewicza. Wystarczyło jedno słowo
Rafał Gikiewicz w meczu ze swoim poprzednim klubem - Widzewem - popełnił bardzo kosztowny błąd. W dogrywce przepuścił strzał z ponad 30 metrów w środek bramki i Zagłębie Lubin odpadło z Pucharu Polski. - Każdy widział, że to nie błąd, ale wielbłąd - przyznał trener Leszek Ojrzyński.

Gikiewicz przyszedł do Widzewa w trudnym momencie, podwójnie trudnym, bo zarówno dla siebie, jak i klubu. Kontuzji doznał Ivan Krajcirik i zespół został z dwoma młodymi, niedoświadczonymi bramkarzami. Sytuacja w tabeli też nie była dobra, a za chwilę drużynę czekały wyjazdowe derby Łodzi.
Gikiewicz w Ankaragucu głównie grzał ławkę rezerwowych, a zawsze powtarza, że chce być tam, gdzie będzie grał. Zwłaszcza w jego wieku - wtedy miał niespełna 37 lat. Wiedział, że jak trafi do Widzewa, całą rundę wiosenną będzie grał. Tak się stało - Gikiewicz z marszu wszedł do drużyny. Dobrze bronił w wygranych 1:0 derbach Łodzi. A Widzew na początku rundy wiosennej z dziewięciu meczów przegrał tylko jedno.
Gikiewicz odstawiony przez Widzew
Zyskał sobie poważanie w szatni - w końcu bronił w Bundeslidze. W poprzednim sezonie zagrał we wszystkich spotkaniach. Raz lepiej, raz gorzej. Bieżące rozgrywki też rozpoczął w podstawowym składzie, ale wszytko zmieniło się po meczu Jagiellonią Białystok. Choć Widzew prowadził 2:1, to w końcówce stracił dwa gole i przegrał. Jednym z winnych porażki uznano bramkarza.
Najpierw trafił na ławkę, a po sprowadzeniu Veljiko Ilicia na trybuny. W oknie transferowym łódzki klub próbował znaleźć mu nowy zespół, ale to się nie udało. Gikiewicz trenował z drużyną, ale w kadrze meczowej się nie mieścił. Wybawieniem okazała się kontuzja Dominika Hładuna i na zasadzie transferu medycznego bramkarz przeniósł się do Zagłębia Lubin.
Ze łzami w oczach żegnał się z Widzewem. - Chciałbym podziękować przede wszystkim za każdy mecz w "Sercu Łodzi". To jest coś wspaniałego. Za plecami zawsze czułem wasze wsparcie. Chciałbym wam podziękować za wygrane derby, za wygraną z Legią po tylu ładnych latach, za mecz przyjaźni w Chorzowie - podkreślał w filmie opublikowanym w mediach społecznościowych. - Jeszcze dziękuje za to, że byliście zawsze ze mną. Mimo ostatnich tygodni, mimo ciężkiej sytuacji, czułem wasze wsparcie. Zostawiłem tutaj sporo zdrowia, zostawiłem serce. Każdemu zawodnikowi życzę, żeby przeżywał takie momenty. Nie zapomnę tego nigdy.
W Polsce nie grał przez 11 lat. - Warto było wrócić do Ekstraklasy, do Widzewa, bo to są momenty, które będę wspominał przez lata. Trzymam kciuki za Widzew, żeby wrócił na to miejsce, na które zasługuje, na które wy, kibice, czekacie tyle lat. Mam tu wielu znajomych i przyjaciół. Jestem tego pewien, że do zobaczenia wkrótce.
Gikiewicz wiedział, co mówi, bo jeszcze przed jego odejściem było wiadomo, że Zagłębie w Pucharze Polski zmierzy się w Łodzi z Widzewem. I trener Leszek Ojrzyński postawił na bramkarza. Zapewne liczył, że wyjdzie ze skóry, by pokazać się z jak najlepszej strony. I tak było do 112. minuty. Wtedy rzut wolny z ponad 30 metrów wykonał Bartłomiej Pawłowski. Kopnął mocno, ale w środek bramki. Gikiewicz piłki nie złapał, "przelała" mu się przez ramię i wygarnął ją dopiero zza linii.
Widzew wygrał i awansował do 1/8 finału Pucharu Polski. Po meczu pocieszali go zarówno kibice gospodarzy, jak i Zagłębia. Skandowali jego nazwisko, ale bramkarz był wyraźnie przybity. Nie chciał zgodzić się na rozmowę z dziennikarzami.
- To jest gra błędów. Każdy widział, że to nie błąd, ale wielbłąd i to się zdarza najlepszym - stwierdził Leszek Ojrzyński, trener Zagłębia. - Rafał dźwigał ciężar na swoich barkach, bo jeszcze kilkanaście dni temu był zawodnikiem Widzewa i przyszedł do nas, żeby nam pomóc w tej trudnej sytuacji. To doświadczony zawodnik. Gorzej bym się martwił, gdyby to był młody chłopak, który by musiał się z tym mierzyć.
I dodał: - To jest wliczone w profesji bramkarskiej i szkoda, że zdarzyło się to w takich okolicznościach, bo był gdzieś remis i mogliśmy doprowadzić do rzutów karnych. Ta bramka zaważyła na tym, że odpadamy, ale z tym musimy sobie poradzić i wspierać Rafała.
Gikiewicza wspierał też Aleksa Ławniczka, kapitan Zagłębia. - Taką bramkę stracić, to nie może być nic przyjemnego, zwłaszcza na boisku drużyny, w której jeszcze chwilę temu grałeś. To bardzo bolesne, ale musimy sobie z tym poradzić. Nikt nie będzie na nim teraz wieszał psów, bo bramkę stracił. To takie jest życie.











![Pudło Zalewskiego, a Holendrzy w szoku. To była pierwsza akcja [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXFK5X2G7LE7U-C401.webp)

![TOP 3 gole eliminacji Mistrzostw Świata 2026 z 13.11.25 [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXFE3GTQ94RJH-C401.webp)

