- W zespole Garbarni może było więcej wiary niż u nas. Widać było u nich pewność siebie. Podeszli do tego w ten sposób, że nie można odpaść z czwartoligowcem. Cóż, musimy koncentrować się na dalszej budowie zespołu. Teraz czas na poprawki i walkę o awans do trzeciej ligi - analizował spotkanie Smuda. Do przerwy Wieczysta przegrywała już 0-4. Czy przy takim wyniku w szatni było gorąco? Franciszek Smuda po klęsce Wieczystej - Nie można walić pięścią w stół, tylko trzeba spojrzeć na mecz realistycznie. Rywale byli lepsi, wykorzystali nasze wszystkie błędy i teraz trzeba się zastanowić co dalej. U jednego zawodnika da się pewne rzeczy poprawić, a u drugiego już nie. W takim momencie trzeba zachęcić do dalszej gry i koncentracji, by nie skończyło się blamażem - zaznacza Smuda. Jego piłkarze mogli przeżyć szok, bo w lidze to oni często aplikują rywalom po kilka bramek, a teraz to oni przegrali 0-5. - Nie gramy na takim poziomie jak nasi rywale i nie mamy ogrania z takimi przeciwnikami. Naszym ligowym rywalom szybko strzelamy bramki i na tym się kończy. Gdyby nasz zespół był w drugiej lidze, to spotkanie wyglądałoby inaczej - uważa Smuda. Wieczysta od 30. minuty była osłabiona, ponieważ boisko z kontuzją musiał opuścić Sławomir Peszko. - Nie wiadomo, czy to wiązadło czy łękotka. Pojechał na rezonans i po nim będziemy wiedzieli coś więcej - zaznacza Smuda. - Poza tym Patryk Misak cały czas gra z blokadą i jutro czeka go operacja, więc nie był na 100 proc. dysponowany. Defensywa nie była jedynym problemem Wieczystej, ponieważ czwartoligowiec nie stworzył niemal żadnej okazji do zdobycia bramki. - Z doświadczenia wiem, że jak w defensywie popełnia się błędy, to z przodu też traci się wiarę w siebie i wygraną. Cały zespół decyduje o sile drużyny - uważa Smuda. PJ