Te drużyny zmierzyły się 16 lipca na inaugurację Ekstraklasy i wtedy lepsza okazała Arka, która wygrała 2-0. Z ligowego spotkania w pucharowej konfrontacji w ekipie gospodarzy w podstawowym składzie wyszło pięciu, a w zespole wrocławskim ośmiu piłkarzy. Wydawało się, że gdynianie nie obronią wywalczonego w zeszłym sezonie Pucharu Polski, bo do przerwy przegrywali ze Śląskiem 0:2. W drugiej połowie oraz w dogrywce żółto-niebiescy z nawiązką odrobili jednak straty. - Po pierwszej połowie mieliśmy znakomity wynik. Wygrywaliśmy 2-0 i wydawało się, że do momentu zdobycia przez gospodarzy kontaktowej bramki wszystko mamy pod kontrolą. Arka strzeliła jednak pierwszego gola i poszła za ciosem. Szkoda zmarnowanej na początku dogrywki znakomitej sytuacji Koseckiego, po której mogliśmy prowadzić 3-2 - przyznał trener Śląska Jan Urban. Szkoleniowiec wrocławian nie ukrywał, że gospodarze przewyższali jego drużynę pod względem fizycznym. - Pewnych rzeczy nie da się jednak przeskoczyć. Kilku naszych zawodników wypadło nam z powodu kontuzji, a niektórym brakuje meczowego rytmu. Gratuluję Arce, która chce powtórzyć swoją pucharową historię, a wyjść z rezultatu 0:2 to wielka sztuka - dodał. Bramki dla gości padły pod koniec pierwszej połowy. W 42. minucie po wrzutce z rzutu rożnego lewego obrońcy Augusto Pereiry grający po prawej strony defensywy Mariusz Pawelec wślizgiem umieścił piłkę w siatce. Za chwilę było już 2-0 dla gości, a przy tej bramce katastrofalny błąd popełnił debiutujący w Arce Krzysztof Pilarz. Golkiper gospodarzy wdał się w drybling z Arkadiuszem Piechem, który odebrał mu piłkę i z najbliższej odległości skierował ją do bramki. W drugiej połowie zdecydowanie lepiej grający gdynianie dość szybko odrobili straty. W 63. minucie po centrze z rzutu rożnego Mateusza Szwocha, który w środę został wypożyczony z Legii Warszawa, kontaktowego gola skuteczną główką strzelił Damian Zbozień. 180 sekund później był już remis, a po podaniu Filipa Jazvica doprowadził do niego Rafał Siemaszko. Po zdobyciu wyrównującej bramki gospodarze nie spuścili z tonu. Nadal trwało oblężenie bramki Śląska, a najbliżsi szczęścia gdynianie byli w 79. minucie, kiedy po uderzeniu kolejnego debiutanta, duńskiego środkowego obrońcy Frederika Helstrupa piłkę z linii bramkowej wybił Dragoljub Srnic. Na początku dogrywki Pilarz wygrał pojedynek z Jakubem Koseckim, a w 102. minucie pięknym uderzeniem z ponad 20 metrów Yannick Kakoko dał prowadzenie Arce. Wynik tego emocjonującego widowiska ustalił w 110. min Siemaszko, który po zagraniu Michała Nalepy popisał się efektownym "szczupakiem". - Mamy drużynę pucharową, bo w tych rozgrywkach wyczyniamy niesamowite rzeczy, a w lidze nasze mecze są mniej dramatyczne. Było ciężko, ale udało nam się pozbierać i rozstrzygnąć losy spotkania na swoją stronę. Mamy coś do udowodnienia w Pucharze Polski i chcemy zajść w nim jak najdalej. Pomimo tego, że kilku zawodników debiutowało w naszym zespole, stanowiliśmy monolit i wykonaliśmy dobrą robotę. Pomogli nam też kibice, którzy dali nam dodatkową moc - podkreślił Leszek Ojrzyński. W 1/8 finału PP żółto-niebiescy zagrają w Bielsku-Białej z Podbeskidziem.