Szwed ma w swoim dorobku niemal wszystkie możliwe trofea - zdobywał mistrzostwo aż czterech krajów (Holandii, Włoch, Hiszpanii i Francji), wygrywał krajowe puchary, Klubowe Mistrzostwo Świata oraz Ligę Europejską. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko najważniejszego - trofeum za wygraną Champions League. Swego czasu mówiło się nawet o "klątwie Ibrahimovicia", gdyż Ligę Mistrzów wygrywały kluby, z których napastnik dopiero co odszedł. Tak było w przypadku Interu Mediolan w sezonie 2009/10 i FC Barcelona rok później. - To prawda, wciąż brakuje mi jednego trofeum. Czy przez to, że jej nie wygrałem jestem gorszym piłkarzem? Nie. Czy gdybym ją wygrał stałbym się lepszym piłkarzem? Nie - mówił Ibrahimović w rozmowie ze "Sky Sports". - Zastanówmy się, ilu było piłkarzy, którzy mieli super sezon, wygrali Ligę Mistrzów, a potem zniknęli i nigdy nic nie wygrali. Ja wygrywam konsekwentnie, każdego roku. Nie zamieniłbym tych trofeów za wygraną w Lidze Mistrzów - skomentował w swoim stylu "Ibra". W listopadzie 36-letni napastnik Manchesteru United wrócił do gry po poważnej kontuzji. WG Premier League: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy