"Naprawdę nie powinienem zajmować się tym na dzień przed finałem Pucharu Anglii, ale mój ojciec nie pozostawił mi wyboru" - napisał Szczęsny na Facebooku. "Nie odzywałem się do niego od ponad dwóch lat i jak każdy mam dosyć jego idiotycznych komentarzy na temat klubu i menedżera, którym dużo zawdzięczam" - dodał bramkarz Arsenalu. "Dlatego proszę nie bierzcie pod uwagę jego komentarzy jako moje opinie. Dziękuję za zrozumienie" - zakończył polski bramkarz. Wojtek już niejeden raz musiał się tłumaczyć w Arsenalu z wypowiedzi swojego ojca. Maciej, który także był bramkarzem, w ostatnich dniach znów we właściwy sobie sposób skomentował to, co dzieje się w tym klubie, a dotyczy jego syna. "Pan Wenger nie zalicza się do osób lojalnych. Nie zawsze dotrzymuje słowa i jest do końca szczery. Natomiast bardzo chętnie twierdzi, że na klapach jego marynarki jest popiół z czyjegoś papierosa podczas, gdy w rzeczywistości to jego własny łupież" - napisał Maciej Szczęsny na blogu w serwisie sportowyring.com, odnosząc się do faktu, że Wojciech od wielu miesięcy przesiaduje na ławce rezerwowych, czego bezpośrednią przyczyną miało być palenie przez niego papierosów pod prysznicem w szatni. Maciej podkreśla, że posadzenie syna na ławce nie wynikło z jego słabej gry, bo tracone gole były wynikiem fatalnej postawy defensorów Arsenalu. W sobotę na Wembley Arsenal zagra z Aston Villą w finale Pucharu Anglii. Szczęsny od stycznia jest w Arsenalu rezerwowym, ale w Pucharze Anglii grał regularnie. W finale Arsene Wenger ma jednak postawić na Davida Ospinę - twierdzi brytyjska prasa.