"The Reds" byli przed meczem pod presją. Manchester City wygrał w niedzielę z Arsenalem i zmniejszył stratę w tabeli. W Liverpoolu po raz pierwszy od października w pierwszym składzie wystąpił Adam Lallana. W obronie brakowało za to: Trenta Alexandra-Arnolda, Joe'ego Gomeza i Dejana Lovrena. Z kolei West Ham musiał sobie radzić bez napastnika Marca Arnautovica, który miał problem ze stopą. Lepiej w poniedziałkowy mecz weszli gospodarze. Już w trzeciej minucie po szybkim ataku Mark Noble zagrał do Javiera Hernandeza, którego strzał z pola karnego był minimalnie niecelny. Natomiast w 10. minucie, po składnej akcji piłkarzy "Młotów", co prawda Hernandez nie opanował piłki w "16", ale trafiła ona do Aarona Cresswella, który natychmiast uderzył, również tuż obok słupka. West Ham miał zdecydowanie mniejsze posiadanie piłki, ale był groźniejszy. W 17. minucie z 20 metrów przymierzył Hernandez, ale tym razem na posterunku był Alisson. Jak to jednak w piłce nożnej bywa, na prowadzenie wyszli goście. Stało się to z bardzo dużą pomocą sędziów. W 22. minucie Lallana na lewym skrzydle zagrał do Jamesa Milnera, który był na bardzo wyraźnym spalonym, ale arbitrzy nie zareagowali i doświadczony Anglik podał do Sadio Mane, który odwrócił się z piłką i z bliska pokonał, do tej pory praktycznie bezrobotnego, Fabiańskiego. To była 81. asysta Milnera w Premier League, dzięki czemu awansował na siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów, wyprzedzając Davida Beckhama (80). Kolega Łukasza Fabiańskiego z reprezentacji Polski - Kamil Grosicki nie miał złudzeń. "Liniowy 'na bombie'" - skomentował na Twitterze. "Młoty" wyrównały sześć minut później. Felipe Anderson rozegrał krótko rzut wolny z Robertem Snodgrassem, a następnie Brazylijczyk zagrał do wbiegającego w pole karne Michaila Antonio, za którym nie nadążył Naby Keita, i skrzydłowy gospodarzy przymierzył precyzyjnie, piłka jeszcze odbiła się od słupka, do siatki. W 42. minucie mogło być 2-1 dla West Hamu. Anderson ze Snodgrassem znowu rozegrali krótko rzut wolny, Brazylijczyk dośrodkował w pole karne, gdzie niepilnowany Declan Rice "główkował" tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Po zmianie stron z linii pola karnego strzelał Mohamed Salah, ale wprost w Fabiańskiego. Egipcjanin starał się zaskoczyć polskiego bramkarz również w 61. minucie, ale uderzył za lekko z narożnika pola karnego i "Fabian" pewnie wyłapał piłkę. Pięć minut później gospodarze wyprowadzili kontrę - Rice podał do Antonia, który mógł strzelać, ale jeszcze podał w kierunku Hernandeza, jednak Meksykanin na spółkę ze Snodgrassem zgubili piłkę. Z kolei w 73. minucie Anderson podał do Snodgrassa, który dobiegł do linii końcowej i zdołał jeszcze wycofać do Brazylijczyka. Anderson ruszył z piłką do środka, ta odbiła się mu i trafiła do Noble'a, który uderzył z pola karnego, ale niecelnie. Jeszcze w doliczonym czasie gry rezerwowy Divock Origi strzelał z sześciu metrów, ale nie pokonał Fabiańskiego. Na całe szczęście, bo napastnik Liverpoolu był na pozycji spalonej, a chorągiewka sędziego asystenta ponownie nie poszła w górę. Remis oznacza, że Liverpool wciąż jest liderem, ale ma już tylko trzy punkty przewagi nad Manchesterem City. West Ham United - Liverpool FC 1-1 (1-1). Raport meczowy Bramki: 0-1 Mane (22.), 1-1 Antonio (28.). Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League Pawo