Feralnego dnia Jordan Sinnott spotkał się z przyjaciółmi w pubie The Vine. Po wyjściu z lokalu piłkarz i jego koledzy zostali zaczepieni przez trzech mężczyzn: Kaia Denovana, Camerona Matthewsa i Seana Nicholsona. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Doszło do kłótni i szamotaniny. Wydawało się, że na tym to się skończy. Kiedy Sinnott i jego koledzy oddalali się, Denovan zaczął wykrzykiwać obelgi w ich stronę. Grupa zatrzymała się, a prokurator Michael Auty relacjonował, że Sinnott wyciągnął ręce, jak to określił w "geście pokoju". Został jednak uderzony przez Denovana. Kolega Sinnotta go odepchnął i wtedy do akcji wkroczył Matthews, który zadał śmiertelny cios. Pomocnik Matlock Town trafił do Northern General Hospital w Sheffield nieprzytomny z podejrzeniem pęknięcia czaszki. Lekarze określili jego stan jako krytyczny. Tego samego dnia Sinnott zmarł. Sprawcy zostali aresztowani. Matthews i Nicholson przyznali się do zabójstwa. Natomiast Denovan przyznał się do zwykłej napaści i zniewagi, ale nie do zabójstwa. Obrona twierdziła, że zachowanie 22-latka było "haniebne i głupie", ale argumentowała, że nie było to zabójstwo ponieważ Matthews działał niezależnie.Prokurator był innego zdania. Auty stwierdził, że Matthews "skończył to, co zaczął Denovan". "To był wspólny atak od początku do końca". Gdyby [Denovan] nim nie kierował... to nie doszłoby do tej strasznej tragedii" - dodał.Ława przysięgłych Nottingham Crown Court uznała jednogłośnie, że Denovan jest winny zabójstwa. Wszyscy trzej mają usłyszeć wyroki w piątek.W hołdzie Sinnottowi, jego brat Tom oraz przyjaciel Duane Holmes wysłali apel do klubów piłkarskich w Anglii o przysłanie na pogrzeb koszulek z imieniem Sinnotta. Na apel odpowiedziało 800 klubów z całego świata. Koszulki zostały wystawione na pogrzebie Sinnotta na stadionie Bradford City. Trykoty zostały przekazane na imprezę charytatywną Sport Relief, która łączy świat sportu i rozrywki w celu zbierania funduszy na pomoc potrzebującym w Wielkiej Brytanii i najbiedniejszych krajach świata. RK