W niedzielę 18 maja West Ham przegrał u siebie 1:2 z Nottingham Forest. Było to ostanie spotkanie w tym sezonie, które "Młoty" rozegrały na własnym stadionie. Jednocześnie była to także ostatnia szansa, aby Łukasz Fabiański wyszedł na murawę przy aplauzie swoich kibiców. Niestety, tak się nie stało. 40-letni Polak cały niedzielny mecz przesiedział na ławce rezerwowych. - Czuję się rozczarowanym tym, jak to dzisiaj wyglądało. Po cichu liczyłem, że będzie mi dane pożegnać się z kibicami w meczu domowym, będąc chociaż przez chwilę na boisku. No cóż, szkoda, takie życie. - powiedział wprost w rozmowie z Viaplay. Fabiański stanął przed kamerami. Nie szczypał się w język Przypomnijmy, tego samego dnia w mediach społecznościowych West Hamu udostępniony został specjalny film, na którym były bramkarz reprezentacji Polski zapowiedział swoje odejście z klubu. - Tak, nadszedł ten czas dla mnie i moich innych kolegów, którzy opuszczają klub, by powiedzieć "do widzenia". Chcę tylko bardzo podziękować wszystkim za tą wspaniałą podróż. A była ona niesamowita - nie tylko na boisku, ale i poza nim. Jestem absolutnie wdzięczny za wszystko. To była przyjemność i błogosławieństwo, ale i pewna droga, bo przechodziliśmy przez wzloty i upadki jako zespół, lecz także ja sam personalnie - mówił 40-latek. Łukasz Fabiański trafił do West Hamu latem 2018 roku, odchodząc ze Swansea za osiem milionów euro. Rozegrał dla tej drużyny łącznie 215 meczów we wszystkich rozgrywkach. Szkoda, że na własnym stadionie nie przyszło mu zanotować 216., ostatniego spotkania. Wszystko przez decyzję Grahama Pottera, który na całe starcie przeciwko Nottingham postawił na Alphonse Areolę. W cytowanym wywiadzie pomeczowym dla "Viaplay" Fabiański odniósł się do swojego emocjonalnego pożegnania z angielskim klubem. - Nie było to łatwe, na pewno. W momencie, kiedy się o tym dowiedziałem... było to trudne, żeby szybko wszystko sobie poukładać. Zaplanowano oficjalne pożegnanie itd. Mam swoje lata, jestem świadomy, że od stycznia jest nowy trener, który obrał jakąś swoją drogę i tego się trzyma. Padło na nas, na tych może najbardziej doświadczonych zawodników, bez względu na to, co się działo wcześniej, chciał iść w innym kierunku - słyszymy. Następnie 40-latek ujawnił, że "był na dobrej drodze do przedłużenia kontraktu, ale wszystko zmieniło się, kiedy do zespołu przyszedł nowy trener". - Takie są realia piłki. Każdy ma prawo do podejmowania własnych decyzji, budowania drużyny wedle własnego uznania, takie rzeczy trzeba respektować - podkreślił. - Jestem z siebie dumny, z miejsca, w którym jestem - uzupełnił. W ostatniej serii gier West Ham zagra na wyjeździe z Ipswich. "Młoty" zajmują obecnie 15. miejsce z 40. punktami na koncie.