Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło 21 stycznia. Przez kilka dni nie można było znaleźć żadnego śladu małego samolotu, który późnym wieczorem nagle zniknął z radarów. Oprócz Sali był w nim jedynie pilot David Ibbotson. Oficjalne poszukiwania brytyjskich służb zostały nawet zakończone, szybko jednak wznowiono je pod presją rodziny, która zaczęła zbierać fundusze na nową akcję. Jej skutkiem było odnalezienie wraku awionetki na dnie morza, ale w środku znajdowało się tylko jedno ciało - Emiliana Sali. Pilot jest dalej uznawany za zaginionego, przynajmniej formalnie, dopóki prywatne już teraz poszukiwania nie przyniosą żadnego konkretnego efektu. Brytyjskie media, m.in. Guardian, piszą, powołując się na opinię koronera (w krajach anglosaskich jest to urzędnik, który prowadzi postępowanie w sprawie nagłej śmierci) Brendana Allena, że śledztwo jest w gestii policji, Wydziału Śledztwa Wypadków Lotniczych (AAIB) oraz Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Ostateczny raport na temat przyczyn katastrofy powinien pojawić się w terminie 6-12 miesięcy, choć zdaniem Wales Online raport częściowy ma być gotowy w ciągu dwóch tygodni. W każdym razie wiadomo już, że Sala zginął w wyniku obrażeń spowodowanych uderzeniem, a nie np. z powodu utonięcia. RP