Choć finalnie "Koguty" do całej sytuacji mogą podejść humorystycznie, to Ericowi Dierowi z pewnością nie było do śmiechu, gdy kwadrans przed końcem meczu z Chelsea, poczuł, że nie wytrzyma dłużej na boisku bez wizyty w stadionowej ubikacji. Mimo że Tottenham przegrywał wówczas 0-1, 42-krotny reprezentant Anglii opuścił boisko i biegiem udał się do szatni Tottenhamu. Jakby pecha było mało, Chelsea wykorzystała nieobecność Diera, by stworzyć sobie dogodną sytuację do zdobycia bramki. Trener "Kogutów" Jose Mourinho wściekł się tak bardzo, że sam pognał do szatni w ślad za swoim piłkarzem. Po chwili kamery zarejestrowały wybiegającego z powrotem przez korytarz Diera. Ostatecznie nagła potrzeba piłkarza skończyła się bez przykrych konsekwencji dla jego zespołu. Co więcej, Tottenham wyrównał po bramce Erika Lameli i w rzutach karnych wyeliminował "The Blues", zapewniając sobie awans do 4. rundy Pucharu Ligi Angielskiej. Dier jako pierwszy podszedł do "jedenastki" i pewnie ją wykorzystał. Po meczu gracze Tottenhamu bardzo humorystycznie podeszli do całej sytuacji. Oficjalny profil londyńskiego zespołu opublikował nawet zdjęcie, na którym przyznana Dierowi nagroda dla piłkarza meczu stoi w "honorowym" miejscu - właśnie na słynnej już toalecie.