To były ostatnie takie derby Manchesteru w historii. 15 razy i koniec
W obecnym sezonie obydwie ekipy z Manchesteru niezbyt liczą się w walce o mistrzostwo ligi angielskiej. Odzwierciedleniem ich formy była również pierwsza połowa derbowego spotkania na Old Trafford. Gra nieco ożywiła się po powrocie piłkarzy z szatni, co jednak nie wpłynęło na końcowy wynik. Tym sposobem trzecie derby Manchesteru w tym sezonie zakończyły się bezbramkowym remisem. Były to również 15, a zarazem ostatnie ligowe derby Manchesteru, w których mogliśmy podziwiać Kevina de Bruyne w koszulce "The Citizens".


6 kwietnia mogliśmy być świadkami spotkania, które z pewnością elektryzuje wszystkich fanów piłki angielskiej. Mowa oczywiście o starciu derbowym między Manchesterem United a Manchesterem City. Niestety obydwa zespoły nie mogą uznać tego sezonu za zbytnio udany. "The Citizens" są obecnie na lokacie, która nie gwarantuje im gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, podczas gdy "Czerwony Diabły" od dłuższego już czasu balansują w dolnej części tabeli. Ostatni raz zespoły te spotkały się 12 grudnia 2024 roku. Wtedy zwycięsko z tego starcia wyszli piłkarze Manchesteru United, którzy pokonali swoich derbowych rywali wynikiem 2:1.
Mimo to można było się spodziewać, że derbowe starcie z pewnością dostarczy ogromu emocji kibicom, zebranym tego dnia na stadionie oraz przed odbiornikami. Na ich nieszczęście obydwa zespoły nie mogły zaprezentować pełnej siły swojego rażenia. W szeregach Rubena Amorima zabrakło między innymi: Matthijsa de Ligta, Kobbiego Mainoo, czy Lisandro Martineza. Najbardziej dotkliwa była jednak absencja Erlinga Haalanda, który z powodu urazu kostki nie pojawił się w składzie Pepa Guradioli. Wciąż nieobecny jest również zdobywca Złotej Piłki 2024. Mowa oczywiście o Rodrim, zmagającym się wciąż ze skutkami zerwania więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Na boisku mogliśmy za to podziwiać innego lidera "The Citizens" Kevina de Bruyne, który nie tak dawno temu poinformował o opuszczeniu Manchesteru City wraz z zakończeniem obecnego sezonu.
Mozolna piłka w pierwszej połowie derbów Manchesteru
Już w pierwszej minucie meczu Manchester United miał idealną okazję do objęcia prowadzenia, kiedy to Alejandro Garnacho został sfaulowany przez Rubena Diasa. Faul miał jednak miejsce tuż przed polem karnym więc "Czerwone Diabły" otrzymały z tego tytułu tylko rzut wolny. Do strzału podszedł Bruno Fernandes, jednak piłka trafił prosto w mur. Ta sytuacja zapaliła ostrzegawczą lampkę w głowach piłkarzy "The Citizens", którzy od tego czasu przejęli inicjatywę. Na ich nieszczęście żaden ze starannie wypracowanych ataków w pierwszych minutach meczu nie przyniósł bramki otwierającej wynik.
Blisko tej sztuki był natomiast Patrick Dorgu, który w okolicy 23 minuty dostał świetną piłkę od Garnacho. Duńczyk zbyt daleko wypuścił jednak futbolówkę, która w efekcie trafiła pod nogi obrońców. Po tym ataku Manchester City stracił wypracowaną wcześniej przewagę w holowaniu piłki. Zawodnicy Amorima ewidentnie nastawieni byli tego dnia na grę z kontrataku, co w pierwszej połowie wychodziło im całkiem nieźle. Po kolejnej tego typu zagrywce Bruno Fernandes posłał przepiękną piłkę do znajdującego się w polu karnym Dorgu, jednak ten popisał się kiepskim uderzeniem, które w żaden sposób nie zagroziło bramce Edersona.
Po drugiej stronie boiska bramki bronił oczywiście Andre Onana, który w 32 minucie pechowo minął się z piłką, posłaną z rzutu rożnego. Na jego szczęście żaden z piłkarzy rywala nie zamknął tej wrzutki. Na kolejną obiecującą okazję musieliśmy poczekać aż do 39 minuty, kiedy płaski strzał oddał Ilkay Gundogan. Piłka minimalnie minęła jednak słupek. Chwilę później znaleźliśmy się już pod przeciwległą bramką, jednak chaotyczny strzał Casemiro trafił prosto w ręce jego rodaka. Był to zarazem ostatni ważny moment pierwszej połowy derbów Manchesteru, która z pewnością nie dostarczyła kibicom zbyt wielu emocji.
Lepsza gra w drugiej połowie nie pomogła w zdobyciu gola. Bezbramkowy remis w derbach Manchesteru
Drugą połowę obydwie drużyny rozpoczęły w takich samych składach. Niespełna minutę po pierwszym gwizdku tej części spotkania żółtą kartkę obejrzał Bernardo Silva, który pod koniec pierwszej połowy otrzymał już słowne upomnienie od arbitra głównego. Pierwszą groźną akcję drugiej połowy przeprowadził Phil Foden, który znalazł się tuż przed kameruńskim bramkarzem, jednak w oddaniu czystego strzału przeszkodził mu defensor "Czerwonych Diabłów" Noussair Mazraoui. W drugiej połowie pojawiło się nieco więcej ataków, jednak żaden z nich nie był na tyle skuteczny, aby choć trochę zagrozić którejkolwiek ze stron. W dobrej dyspozycji był tego dnia Ederson, który w początkowej fazie tej części spotkania kilkukrotnie obronił swój zespół przed stratą gola.
W okolicy 60 minuty doczekaliśmy się pierwszych zmian. Guardiola postanowił ściągnąć niezbyt skutecznego dziś Fodena, którego zastąpił Jeremy Doku. Z drugiej strony boisko opuścił natomiast Harry Maguire. Z jego grymasu można było wywnioskować, że zmiana wymuszona była przez jakiś uraz. Jego miejsce zajął Victor Lindelof.
Na kolejną wartą odnotowania akcje musieliśmy poczekać aż do 65 minuty, kiedy Manchester City otrzymał rzut wolny z odległości około 25 metrów od bramki rywali. Do jego wykonania podszedł Omar Marmoush, który zdecydował się na oddanie strzału. Precyzyjne uderzenie mogło zaskoczyć niejednego golkipera, jednak Onana bardzo pewnie sparował piłkę, uderzoną przez Egipcjanina. To nie ostatni strzał w jego wykonaniu, bowiem niespełna kilka minut później piłkarz "The Citizens" ponownie miał okazję do zdobycia otwierającego trafienia. Tym razem futbolówka została jednak posłana wprost w bramkarza gospodarzy.
Nie było lepszej okazji do zdobycia bramki w tym meczu niż sytuacja z 78 minuty, kiedy wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Joshua Zirkzee posłał piękny strzał z jedenastego metra. Brazylijski golkiper nie chciał ustąpić pola swojemu rywalowi. Wyciągnął się on jednak jak struna posyłając piłkę w boczny sektor boiska. Ostatnie minuty tego spotkania upłynęły już pod znakiem gry pozycyjnej ze strony obydwu drużyn, które skonstruowały co prawda kilka akcji, lecz żadna nie była na tyle skuteczna, aby futbolówka ostatecznie zatrzepotała w siatce. Tym sposobem rozczarowywujące derby Manchestery w 31 kolejce Premier League zakończyły się bezbramkowym remisem, który nie przyniósł zbyt wielkich zmian żadnej z drużyn.
Laurką tego meczu było zachowanie piłkarzy "Czerwonych Diabłów", którzy po końcowym gwizdku arbitra tłumnie podchodzili do Kevina de Bruyne, aby podziękować mu za grę w jego 15 i najprawdopodobniej ostatnich derbach Manchesteru, w których przez lata mogliśmy podziwiać wyczyny belgijskiego środkowego pomocnika w barwach "The Citizens".















![Emocje w PlusLidze, popisowa gra siatkarzy. Nic tylko bić brawo [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LWI9TC5NWL9GK-C401.webp)



